Każdego roku na całym świecie leczenie kanałowe pozwala uratować mnóstwo zębów, które w innym razie musiałyby zostać poddane ekstrakcji. Niestety, zdarza się, że leczenie endodontyczne zakończone jest niepowodzeniem. Naukowcy opracowali niedawno środek, który może pomóc w ograniczeniu takich przypadków.
Leczenie kanałowe, zwane inaczej leczeniem endodontycznym, opiera się na oczyszczeniu komory zęba oraz kanałów korzeniowych z zainfekowanej miazgi i na wypełnieniu ich materiałem, którym zwykle jest gutaperka z pastą uszczelniającą. Po usunięciu miazgi konieczne jest staranne przepłukanie kanałów korzeniowych szeregiem środków dezynfekujących. Dzięki temu zostają one odkażone, a tym samym przygotowane do wypełnienia.
Niestety, zdarza się, że kanały korzeniowe nie zostaną wystarczająco dokładnie oczyszczone lub materiał wypełniający okaże się wypełniać kanały niewystarczająco szczelnie, przez co będą przedostawały się do nich drobnoustroje. Obydwie sytuacje skutkują tym samym – ponowną infekcją zęba. Aby dochodziło do niej jak najrzadziej, ważna jest nie tylko staranność podczas przeprowadzania leczenia, ale także dysponowanie jak najskuteczniejszymi środkami antybakteryjnymi.
Zespół naukowców z Indiana University School of Dentistry opracował żel antybakteryjny przeznaczony do wstrzykiwania w kanały zębowe podczas leczenia endodontycznego. Jego innowacyjność polega na tym, iż zawiera niskie stężenia antybiotyków. Jest on o tyle lepszy od tradycyjnych środków dezynfekujących, że charakteryzuje się rozszerzonym i wydłużonym działaniem. Właściwości przeciwdrobnoustrojowe obserwowane są nawet po usunięciu go z oczyszczonego kanału.
Naukowcy wskazują także na inne zalety opracowanego specyfiku, do jakich należy biokompatybilność oraz niskie stężenie pierwiastków przeciwdrobnoustrojowych. Sprawia to, że żel wykazuje bardzo znikomy negatywny wpływ na komórki macierzyste oraz nie jest przyczyną przebarwień zębów. Nowy środek będzie także dobrze widoczny w badaniach RTG, co pozwoli na ocenę dokładności jego rozprowadzenia w systemie kanałów zębowych.
Zdaniem ekspertów, opracowany żel daje duże nadzieje na ograniczenie sytuacji, w których występuje konieczność ponownego przeprowadzenia leczenia kanałowego albo, co gorsza, ekstrakcji wtórnie zainfekowanego zęba.
Uśmiech to wyraz twarzy, który powstaje w wyniku napięcia mięśni po obu stronach ust, niekiedy również napięcia mięśni wokół oczu. Z perspektywy stomatologii estetycznej wargi są „ramą obrazu”. Przed rozpoczęciem leczenia estetycznego powinno się określić wzór uśmiechu (najczęstszy dla konkretnego pacjenta), na który składa się charakter, faza i rodzaj uśmiechu. Ocenę przeprowadza się podczas badania oraz analizy fotografii dolnego piętra twarzy.
Na podstawie analizy prób losowych określono trzy podstawowe typy charakteru uśmiechu (style)[1]. Większa część populacji prezentuje uśmiech typu „Mona Lisa” („spojony”), w którym kąciki warg są uniesione w taki sposób, że warga górna ulega skróceniu, odsłaniając zęby górne. Co trzeci badany charakteryzuje się uśmiechem „kłowym” lub „guzkowym”, w którym dźwigacz wargi górnej (levator labii superioris) odgrywa rolę decydującą – unosi wargę górną i powoduje podciąganie kącików ust, eksponując kły. U niewielkiego odsetka populacji zaobserwowano trzeci typ charakteru uśmiechu: uśmiech pełny (złożony), w którym dochodzi do jednoczesnego odsłonięcia wszystkich zębów górnych i dolnych.
Cykl uśmiechu złożony jest z czterech faz:
Rodzaj uśmiechu zależy od odsłanianych zębów i tkanek dziąsła; wyróżniono pięć rodzajów uśmiechu:
Wiele mówi się o tym, że pacjenci z chorobami przewlekłymi narażeni są na cięższy przebieg COVID-19. Choroby przewlekłe kojarzą się jednak z poważnymi schorzeniami, takimi jak choroby serca czy płuc. Tymczasem okazuje się, że ryzykiem powikłań obciążone są także osoby cierpiące na paradontozę. Poznajmy wyniki badań, jakie przeprowadzone zostały w tym zakresie przez naukowców z uniwersytetu w Katarze.
3,67 razy wyższe ryzyko wystąpienia powikłań COVID-19, 3,54 razy wyższe ryzyko konieczności hospitalizacji na oddziale intensywnej terapii, 4,57 razy częstsza konieczność korzystania z respiratora i aż 8,81 razy większe ryzyko zgonu – tak przedstawiają się statystyki pacjentów cierpiących jednocześnie na COVID-19 i choroby przyzębia w porównaniu z osobami zarażonymi, ale wolnymi od chorób przyzębia. Wyniki podano po uwzględnieniu czynników ryzyka, takich jak wiek, płeć, palenie tytoniu, BMI oraz schorzenia – cukrzyca, nadciśnienie i choroby serca.
W badaniu łącznie wzięło udział 1096 osób chorujących na COVID-19. Uczestników podzielono na dwie grupy. Pierwsza, licząca 568 pacjentów, to osoby, które przechodziły zarażenie koronawirusem w sposób ciężki. 40 z nich trafiło nawet na oddział intensywnej terapii, z czego część zmarła. Istotne jest to, że prawie połowa pacjentów z tej grupy borykała się z paradontozą. Z kolei druga grupa badanych składała się z 528 osób, które przechodziły zarażenie koronawirusem dość łagodnie w warunkach domowych. Więcej
Zgorzel miazgi (gangraena pulpae) jest szczególnym rodzajem martwicy miazgi, która ulega rozpadowi gnilnemu. Pierwotnie miazga martwicza zakażana jest przez te mikroorganizmy, które odpowiadają za stan zapalny miazgi żywej. Wtórnie dochodzi do zakażenia drobnoustrojami beztlenowymi, które przyczyniają się do gnilnego rozpadu martwej tkanki. Przejście martwicy w zgorzel miazgi zazwyczaj jest nieuchwytne klinicznie.
W środowisku jamy ustnej zawsze dochodzi do gnilnego rozpadu martwiczej miazgi. Beztlenowce stanowią blisko 90% flory bakteryjnej; do najważniejszych szczepów bakteryjnych beztlenowców zalicza się:
Jama ustna (m.in. ze względu na wysoką wilgoć i temperaturę oraz obecność bakterii gnilnych) stwarza warunki dla rozwoju rozpadu gnilnego martwej tkanki. W wyniku rozpadu zgorzelinowego miazga zmienia się w bezpostaciową, brunatną masę o gnilnym zapachu. Zgorzel może objąć część miazgi (zgorzel częściowa) lub całą miazgę (zgorzel całkowita).
Zgorzel częściowa (gangraena pulpae partialis) oznacza zgorzel, która obejmuje tylko fragment miazgi. Pozostała część miazgi jest żywa, ale najczęściej zajęta przez proces zapalny. W takich przypadkach mogą pojawiać się bóle samoistne – jest to tzw. zgorzelinowe zapalenie miazgi (pulpitis gangraenosa). U podstaw zgorzeli częściowej leży proces zapalny miazgi z rozległymi ogniskami martwicy, które uległy rozpadowi zgorzelinowemu.
Zgorzel częściowa rozprzestrzenia się od komory w kierunku kanału. W przypadku zębów wielkokorzeniowych zgorzel może obejmować miazgę w jednym kanale (w pozostałych kanałach i w komorze miazga objęta jest stanem zapalnym). Zgorzel częściowa może przebiegać z bólami samoistnymi lub bezobjawowo. Nagryzanie na ząb może powodować dolegliwości bólowe.
Przez zgorzel całkowitą (gangraena pulpae totalis) rozumie się zgorzel, która obejmuje miazgę koronową oraz miazgę korzeniową. Rozpad zgorzelinowy miazgi jest skutkiem nieleczonego procesu próchnicowego. Obecność objawów klinicznych ze strony tkanek okołowierzchołkowych (i wynik badania radiologicznego) pozwala rozpoznać zapalenie tkanek okołowierzchołkowych na tle zgorzeli miazgi (periodontitis chronica granulosa propter gangraenam pulpae). Więcej
Sarkoidoza (choroba Besniera-Boecka-Schaumana; BBS) jest uogólnioną chorobą ziarniniakową, która występuje u wszystkich ras i obu płci, częściej jednak dotyczy kobiet i młodych dorosłych. Etiologia choroby nie została w pełni wyjaśniona. Prawdopodobnie jest to reakcja immunologiczna na utrzymujący się przewlekle antygen (którego nie udało się jednoznacznie ustalić). Sarkoidoza może występować rodzinnie. Często ma przebieg bezobjawowy i w ok. 75% wykrywana jest przypadkowo.
Dawniej sarkoidozę uważano za alergię gruźliczą. Ale hipoteza, że czynnikiem etiologicznym w sarkoidozie mogą być prątki lub ich składowe, nie została jednoznacznie potwierdzona, a związek sarkoidozy z gruźlicą pozostaje niewyjaśniony.
Sarkoidoza może zajmować jeden lub wiele narządów, najczęściej chorobą objęte są płuca i węzły chłonne (wykazujące cechy przewlekłego stanu zapalnego). Ale choroba może dotyczyć praktycznie każdego narządu, np. ślinianek, błony śluzowej jamy ustnej i nosowej, a także gałki ocznej, kości, migdałków, wątroby, śledziony, serca, nerek, układu nerwowego.
Sarkoidoza w jamie ustnej przyjmuje postać ziarniniakowych nacieków, wykazujących znaczną heterogenność makroskopową. Najczęściej są to niebieskobiałe, błyszczące guzki umiejscowione na łukach podniebiennych, języczku i wzdłuż szwu podniebiennego. W niektórych przypadkach obserwuje się odosobniony guz sarkoidalny języka.
Sarkoidoza może także zająć ślinianki, z wyraźną predylekcją do ślinianki przyusznej. Najczęściej chorobą objęte są węzły śródmiąższowe lub okołośliniankowe, w rzadszych przypadkach – miąższ gruczołowy. Powiększające się nacieki ziarniniakowe mogą powodować objawy niedowładu lub porażenia nerwu twarzowego (ucisk). W miarę rozwoju procesu chorobowego nacieczony gruczoł ulega stwardnieniu, najczęściej bezbolesnemu, niewykazującemu wyraźnych cech stanu zapalnego. W miąższu gruczołu palpacyjnie wyczuć można małe guzki.
W przypadku zajęcia ślinianki podjęzykowej sarkoidoza może imitować żabkę (ranula). Ziarniniaki zaciskają wewnątrzzrazikowe przewody wyprowadzające, przyczyniając się do zaniku części gruczołu. Zmniejszenie wydzielania śliny prowadzi do kserostomii. Z czasem dochodzi do zwłóknienia narządu.
Tzw. zespół Heerfordta rozpoznaje się, jeśli w pozapłucnej sarkoidozie dochodzi do obustronnego powiększenia ślinianek, obrzmienia gruczołów łzowych, zapalenia tęczówki, porażenia nerwu twarzowego i gorączki. Więcej
Sarkopenia (łac. sarcopaenia) – to schorzenie, którego objawem jest utrata masy mięśniowej i upośledzenie funkcji oraz siły mięśni. Zwykle dotyka ono osoby starsze. Badania naukowców pokazują jednak, że niezależnie od wieku, większym ryzykiem zachorowania na sarkopenię obciążone są osoby z brakami zębowymi. Dowiedzmy się, z czego to wynika.
Zależnością pomiędzy sarkopenią a brakami w uzębieniu zainteresowali się naukowcy z Shimane University w Japonii. W badaniach wzięło udział 635 osób w wieku 40-74 lata. Na wstępie, uczestników badania poddano przeglądowi jamy ustnej. W trakcie przeglądu zliczano liczbę zębów, jednak nie brano pod uwagę trzecich zębów trzonowych, czyli tzw. ósemek. Następnie, za pomocą bioimpedancji, dokonywano pomiarów mięśni szkieletowych. Badano także siłę chwytu – poprzez podwójną próbę każdej ręki. Z kolei w ramach oceny funkcji żucia, badani otrzymali gumowatą galaretkę i zostali poproszeni o żucie jej z dużą siłą przez 15 sekund. Po tym czasie oceniano zmianę formy galaretki.
Wyniki eksperymentu wyraźnie świadczą o tym, u osób z brakami zębowymi, a tym samym z upośledzoną funkcją żucia, prawdopodobieństwo wystąpienia sarkopenii jest wyższe, niż w przypadku osób z kompletem uzębienia. Zależność ta pozostaje widoczna również po uwzględnieniu takich czynników jak wiek, płeć, wskaźnik masy ciała, spożywanie używek i poziom aktywności fizycznej. Więcej
Wokół wypełnień amalgamatowych narosło się wiele mitów. Jedni twierdzą, że są one całkowicie bezpieczne, z kolei drudzy wolą unikać ich jak ognia, obawiając się o swoje zdrowie. Jedno jest jednak pewne – w niektórych przypadkach wypełnienia amalgamatowe nie są zalecane. Dowiedzmy się, o jakie sytuacje chodzi.
Panuje przekonanie, że rtęć zawarta w wypełnieniach zębowych może być przyczyną pogorszenia stanu zdrowia osób cierpiących na stwardnienie rozsiane, chorobę Alzheimera czy chorobę Parkinsona. Przekonania tego nie podziela jednak FDA – amerykańska Agencja Żywności i Leków. W jej ocenie poziom oparów rtęci, które uwalniane są w momencie zakładania bądź usuwania wypełnienia amalgamatowego, jest znacznie mniejszy od uznawanego za niebezpieczny dla zdrowia. Nie ma zatem konieczności zamiany wypełnień amalgamatowych na inne, chyba że wspomniane wypełnienie nosi ślady rozpadu. Eksperci są jednak zgodni co do tego, że istnieje grupa osób, które istotnie powinny unikać wypełnień amalgamatowych.
Do grupy, która narażona jest na szkodliwość wypełnień amalgamatowych należą m.in. kobiety w okresie laktacji oraz kobiety ciężarne. Pacjentki takie mogą liczyć na to, że w ramach NFZ bezpłatnie otrzymają wypełnienia z innych materiałów. Wypełnienia amalgamatowe mogą być także szkodliwe dla dzieci. Z tego powodu od 1 lipca 2018 roku wprowadzono w Polsce zakaz stosowania amalgamatów u dzieci do 16 roku życia. Wypełnień amalgamatowych nie poleca się także osobom cierpiącym na zaburzenie czynności nerek czy też deficyty w obrębie układu neurologicznego. Oczywiście wypełnień tego typu powinny unikać również osoby wykazujące reakcje alergiczne na amalgamat.
Zmiany postępowe w tkankach okołowierzchołkowych dotyczą grupy zjawisk związanych z rozplemem komórek i tworzeniem nowych struktur podstawowych. Cechą morfologiczną zmian wstecznych natomiast jest zanik (resorpcja), zwyrodnienie, czasem martwica.
Zmiany wsteczne i postępowe w tkankach okołowierzchołkowych mogą występować w ozębnej, cemencie korzeniowym i kości wyrostka zębodołowego.
Jedną ze zmian postępowych zachodzących w tkankach okołowierzchołkowych jest obwódka osteosklerotyczna – rodzaj obronnej reakcji kości, jaką obserwuje się w ziarniniakach (z ziarniny dojrzałej lub starej) i torbielach korzeniowych. W obrazie radiologicznym obwódka osteosklerotyczna jest wąską (owalną lub okrągłą) strefą zaciemnienia wokół dobrze ograniczonego ogniska przejaśnienia w kości.
W przewlekłych zapaleniach tkanek okołowierzchołkowych może występować osteoskleroza kości okolicy wierzchołka korzenia zęba bez żywej miazgi (condensing apical periodontitis).
Nie udało się w pełni wyjaśnić przyczyny powstawania takich zmian w kości. Przypuszcza się, że do zagęszczenia i pogrubienia beleczek kostnych może dochodzić w powodu drażnienia tkanek okołowierzchołkowych słabymi bodźcami chorobotwórczymi oraz stosunkowo wysokiej miejscowej odporności kości.
Wśród zmian postępowych w tkankach okołowierzchołkowych wymienia się również nawarstwianie cementu korzeniowego (hypercementosis seu appositio cementi pathologica). U ich podstaw leżą zwykle przewlekłe zapalenia tkanek okołowierzchołkowych, które mogą przebiegać z ograniczonym rozrostem cementu korzeniowego i powstaniem kolbowatych zgrubień na wierzchołkach korzeni zębów. Zmiany mogą dotyczyć też żywych zębów przeciążonych w zgryzie (np. z powodu niedopasowanych aparatów ortodontycznych, zbyt wysokich wypełnień i in.). Z reguły patologiczny rozrost cementu korzeniowego nie daje objawów bólowych; w niektórych przypadkach mogą pojawiać się bóle neurologiczne spowodowane uciskiem włókien czuciowych ozębnej przez zgrubienia cementu. Więcej
Mamy pandemię zakażeń wirusem SARS-CoV-2 powodującego chorobę COVID-19. Powszechnie wykorzystywanym badaniem, wspomagającym wykrywanie obecności tego czynnika zakaźnego, jest test molekularny oparty o metodę RT-PCR. Niestety, wyniki tego testu wcale nierzadko są fałszywie ujemne lub dodatnie i – również nierzadko – nijak mają się do występowania lub nasilenia objawów choroby. Konsekwencje tego mogą być dla badanych bardzo poważne, a w najgorszym ze scenariuszy mogą doprowadzić nawet do utraty życia – co zresztą już się dzieje. Skąd fałszywie dodatnie wyniki testu metodą RT-PCR i jaki związek może mieć z tym pobranie wymazu z jamy ustnej?
Tekst opiera się na EBM (Evidence-based medicine) – medycynie popartej dowodami naukowymi.
PCR to metoda laboratoryjna, pomagająca w wykryciu obecności wirusa SARS-CoV-2, a nie narzędzie do bezpośredniego diagnozowania choroby COVID-19.
Metodę określaną jako PCR opracowano do powielania materiału genetycznego w postaci DNA – po to, aby z maleńkiej próbki biologicznej uzyskać dużą liczbę kopii materiału do badań. Mając więcej kopii badanego DNA naukowiec nie musi się martwić, że jeśli coś podczas badań pójdzie nie tak (np. próbka ulegnie zniszczeniu), straci on możliwość powtórzenia badania – na przykład w razie uzyskania niepewnych wyników. Jest to szczególnie ważne, kiedy do badania mamy tylko jedną jedyną cząsteczkę DNA. Postęp w dziedzinie biotechnologii spowodował, że metodę tę z powodzeniem zaczęto wykorzystywać jako wspomagającą wykrywanie obecności określonych fragmentów DNA.
Skrót PCR pochodzi od angielskiej nazwy Polymerase Chain Reaction, co w tłumaczeniu na język polski znaczy reakcja łańcuchowa polimerazy. Polimeraza jest naturalnie występującym w komórkach enzymem, który odpowiedzialny jest za replikowanie (czyli powielanie) materiału genetycznego. Polimeraz jest wiele, ale do testu metodą PCR wykorzystuje się polimerazę DNA, ponieważ – jak wspomniano wyżej – metoda ta została opracowana do powielania łańcuchów DNA. Technika samego powielania polega na tym, że najpierw DNA, które w komórkach występuje w postaci dwuniciowej, poddawane jest denaturacji w wysokiej temperaturze (ponad 90 stopni Celsjusza). Dzięki temu uzyskuje się dwie pojedyncze, komplementarne względem siebie (odpowiadające sobie) nici DNA. Każda z tych nici może być powielona – każda jest więc matrycą (wzorcem) dla łańcucha, który powstanie na jej bazie. Następnie do każdego pojedynczego łańcucha DNA przyłączany jest tzw. starter, czyli krótki fragment DNA komplementarny do odpowiadającego mu fragmentu DNA matrycowego. Przyłączenie starterów odbywa się w dużo niższej temperaturze, bo między 45-65 stopni Celsjusza. Następnie polimeraza DNA dobudowuje do startera resztę nukleotydów w powielanym DNA (proces ten, zwany elongacją czyli wydłużaniem, przeprowadzany jest w temperaturze niższej niż denaturacja, ale wyższej od tej, w której przyłączane były startery). W rezultacie PCR powstaje DNA złożone z dwóch komplementarnych nici, z których jedna jest dawną nicią matrycową. Opisany cykl można powtarzać wielokrotnie, uzyskując dzięki temu w krótkim czasie bardzo dużą liczbę identycznych nici DNA. Więcej
Często mówi się o tym, co powinniśmy zrobić przed wizytą u stomatologa – dokładnie wyszczotkować zęby. Mało kiedy jednak zwraca się uwagę na to, czego robić nie powinniśmy. Tymczasem strach przed stomatologiem, towarzyszący wielu pacjentom, nieraz popycha ich do sięgania po różne środki. Dowiedzmy się, jakie pomysły, które w teorii mają nam pomóc, przynoszą odwrotny skutek.
Lęk przed zabiegami stomatologicznymi to zwykle lęk przed bólem. Może on wynikać z przykrych doświadczeń stomatologicznych z przeszłości lub zwyczajnie być objawem tzw. dentofobii. Panuje też powszechny pogląd, że zabiegi takie jak ekstrakcja czy leczenie kanałowe to zabiegi bardzo bolesne. Wielu pacjentów nie ufa do końca skuteczności znieczuleń miejscowych, dlatego postanawiają oni dodatkowo zabezpieczyć się przed bólem na własną rękę. Na jakie pomysły wpadają i jakie mogą być ich skutki? Więcej