Badania jednego ze słynnych naukowców – Camerona – wykazały, że z problemem odruchu wymiotnego boryka się połowa przebadanych pacjentów stomatologicznych, z czego aż 7,5% zadeklarowało, że występuje on podczas zabiegów zawsze lub prawie zawsze. Dowiedzmy się zatem, jakie są przyczyny odruchu wymiotnego i jak można mu zapobiegać.
Na początek warto wspomnieć, że sam odruch wymiotny jest naturalnym odruchem fizjologicznym. Jego występowanie podczas oddziaływania na wrażliwe części jamy ustnej nie oznacza zatem żadnej nieprawidłowości. Dotyczy to na przykład sytuacji, gdy stomatolog przypadkowo podrażni szpatułką trzon języka czy tylną ścianę gardła.
Wzmożony odruch wymiotny podczas zabiegów stomatologicznych może wynikać z przyjmowania niektórych leków. Mowa tutaj zwłaszcza o lekach przeciwnowotworowych, antybiotykach, aspirynie, NLPZ czy inhibitorach konwertazy angiotensyny. Nasilenie odruchu wymiotnego często zdarza się także pacjentom, którzy mają ograniczone możliwości oddychania przez nos. Ograniczenie może powodować zwykły katar, ale także polipy w nosie czy krzywa przegroda nosowa. Odruch wymiotny można powiązać także ze schorzeniami żołądkowo-jelitowymi, takimi jak wrzody żołądka, rak żołądka albo zapalenie woreczka żółciowego. Więcej
Historia aparatów sprężynowych ma swój początek w 1949 r., kiedy – na zjeździe ortopedów szczękowych – zaprezentowano aparaty Bimlera. Ich budowa oparta jest na zgryzie konstrukcyjnym, a połączenie górnej i dolnej części za pomocą sprężystego drutu umożliwiło większy zakres ruchów żuchwy i wykorzystanie wszystkich mięśni.
Wśród zalet aparatów sprężynowych wymienia się przede wszystkim ich nieduże rozmiary (są mniejsze niż aktywatory) i sprężystość pobudzającą pracę mięśni. W założeniach miały wykorzystywać nie tylko siłę mięśni żucia, ale też mięśni warg i języka (pozwalać mówić, połykać itd.). Do wad zaliczyć należy pękanie drutów i podatność na odkształcenia, co może wymagać stosunkowo częstych napraw lub wymiany aparatu.
Bimler wyróżnił trzy główne typy aparatów:
Podstawowa wersja typu A cechuje się najlżejszą konstrukcją. Elementy druciane są połączone z dwoma akrylowymi skrzydełkami podniebiennymi (obejmującymi kły i zęby boczne szczęki) i z akrylową pelotką ulokowaną przed dolnymi siekaczami. Skrzydełka akrylowe łączy druciany łuk wargowy, który opiera się na siekaczach górnych. Od strony podniebiennej ze skrzydełkami łączą się dwie sprężynki powrotne, które mogą hamować nacisk języka lub (w trakcie nagryzania na aparat) skracać siekacze górne i dolne. Druciany, dogięty łuk dolny biegnie w okolicy siekaczy dolnych, przechodzi na stronę języka między pierwszym a drugim przedtrzonowcem, dociera do kła dolnego, biegnie wzdłuż szyjek zębów bocznych, a przy pierwszych trzonowcach tworzy pętlę ku górze i wnika w skrzydełka podniebienne, łącząc górną i dolną część aparatu. Więcej
Badacze z Kurdistan University of Medical Sciences w Iranie potwierdzili, że zastosowanie hipnozy przed podaniem znieczulenia nasiękowego u dentysty może znacząco zmniejszyć intensywność bólu, który towarzyszy wstrzyknięciu środka znieczulającego. To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy odczuwają strach przed zastrzykiem.
Celem badania klinicznego, które przeprowadzono z udziałem 32 zdrowych ochotników, była ocena porównawcza odczuwania bólu po wstrzyknięciu znieczulenia do śluzówki jamy ustnej w warunkach bez zastosowania hipnozy oraz po jej zastosowaniu.
Z badań, które zostały przeprowadzone wcześniej, naukowcy wysnuli wniosek, że pacjenci odczuwający strach przed zastrzykiem bądź przed zabiegami stomatologicznymi, doświadczają mocno jednocześnie i lęku przed bólem, i bólu. Ponieważ wstrzyknięcie znieczulenia może powodować ból, poszukuje się cały czas metod, dzięki którym pacjent przestanie się bać.
Strach, lęk to emocje. Ponieważ hipnoza okazała się skuteczna w rozwiązywaniu wielu problemów medycznych i psychiatrycznych u różnych pacjentów, pojawił się pomysł na zastosowanie jej w stomatologii. Więcej
W dzisiejszych czasach mocno wyrzeźbiona, kanciasta wręcz żuchwa, powoli staje się tak samo pożądana jak wyrzeźbiony „sześciopak” u mężczyzn czy wyrzeźbione pośladki u kobiet. Ci, których natura nie obdarzyła takimi walorami, poszukują sposobów, aby osiągnąć wygląd uchodzący za ideał. Tak właśnie powstał jaw training – nowy trend, przed którym ostrzegają stomatolodzy i fizjoterapeuci.
Idea jaw training od pewnego czasu promowana jest na Tik Toku. Miłośnicy nowego trendu nagrywają filmiki, w których instruują, w jaki sposób samodzielnie udoskonalić kontur szczęki. Zgodnie z ich radami wystarczy zaopatrzyć się w tzw. jaw exerciser, czyli silikonową piłeczkę, gryzak bądź inny niewielki przedmiot wykonany z gumy, który należy nagryzać wszystkimi częściami uzębienia codziennie przez 20-30 minut, przez okres 3 miesięcy.
Nie ma wątpliwości co do tego, że jaw training jest skuteczny. Intensywna praca, w którą angażujemy mięśnie kluczowe dla funkcji żucia, pozwala na uzyskanie wcześniej wspomnianych zmian wizualnych w obrębie żuchwy. Jednak specjaliści nie mają również wątpliwości co do tego, że jaw training jest niszczący dla naszych stawów i zębów. Więcej
Jeden z ostatnich artykułów dotyczył jeżyn, jako owoców, które są w stanie zmniejszać aktywność bakterii odpowiadających za powstawanie próchnicy i chorób przyzębia. Jak wynika z badań naukowców, do grona prozdrowotnych owoców możemy zaliczyć także borówkę. Dowiedzmy się, dlaczego warto wprowadzić ją na stałe do swojej diety.
Badania naukowców z kanadyjskiego Université Laval dotyczyły borówek półwysokich Vaccinium angustifolium. Otóż okazało się, że zawarte w nich polifenole mogą okazać się pomocne przy problemach natury stomatologicznej. Badania wykazały bowiem, że wspomniane owoce, oprócz znanych już wcześniej właściwości przeciwzapalnych i bakteriobójczych, zapobiegają także tworzeniu biofilmu. Co to takiego?
Biofilm nazębny to przylegająca do zębów warstwa składająca się z bakterii i wytwarzanych przez nie substancji organicznych oraz nieorganicznych. Biofilm uznawany jest jako główny czynnik powstawania chorób dziąseł, próchnicy oraz zapalenia przyzębia. Nie tylko negatywnie wpływa on na zdrowie i wygląd naszych zębów, ale także na zdrowie całego organizmu, gdyż bakterie krwioobiegiem mogą przedostawać się do narządów wewnętrznych. W wyniku niedostatecznej higieny zębów, biofilm szybko przekształca się w płytkę nazębną, a ta twardniejąc, przechodzi w kamień nazębny. Więcej
Krwiak podtwardówkowy to nagromadzenie wynaczynionej krwi pomiędzy oponą twardą a oponą pajęczą (pajęczynówką). Na skutek działania siły urazu dochodzi do przemieszczenia mózgu w stosunku do kości czaszki. Żyły mostowe, które łączą powierzchnie mózgu z zatokami opony twardej, ulegają uszkodzeniu i przerwaniu, a krwotok prowadzi do rozwoju krwiaka podtwardówkowego. Przyczyną krwotoku często jest ciężkie uszkodzenie mózgu.
Uraz czaszkowo-mózgowy należy do najczęstszych przyczyn zgonów w Polsce (obok chorób układu krążenia i chorób nowotworowych). W większości przypadków do urazu dochodzi w wyniku wypadków komunikacyjnych. Następstwem ciężkiego urazu czaszkowo-mózgowego są zmiany w mózgowiu obejmujące mechaniczne uszkodzenie tkanek mózgu i naczyń krwionośnych, upośledzenie czynności układu nerwowego i reaktywności naczyń; może dojść również do uszkodzeń okołomózgowych – krwiaków przymózgowych: zewnątrz- lub podtwardówkowych, złamania pokrywy lub podstawy czaszki.
Biorąc od uwagę okres ujawnienia klinicznego (w stosunku do urazu) wyróżnia się krwiaki podtwardówkowe:
Pierwsze lata życia dziecka to czas intensywnego wzrostu i rozwoju. Stymulowanie rozwoju kości, w tym także kości szczęki, bywa niezwykle ważne dla prawidłowego wykształtowania się narządu żucia i uniknięcia tym samym wad zgryzu. Dowiedzmy się, jak dbać o prawidłowy zgryz dziecka w pierwszych 3 latach jego życia.
Okres niemowlęcy to czas od urodzenia dziecka do uzyskania przez niego 12 miesiąca życia. Profilaktyka wad zgryzu opiera się wówczas na odpowiednim dobieraniu posiłków oraz na prawidłowym układaniu dziecka podczas podawania pokarmów i podczas snu.
Pierwsze siekacze pojawiają się u dziecka około 6 miesiąca życia. Aby wspomagać ich prawidłowe funkcjonowanie, zaleca się stopniowe wprowadzanie do diety dziecka produktów coraz mniej rozdrobnionych, których konsystencja jest twarda lub przynajmniej grudkowata.
Karmienie powinno odbywać się w pozycji skośnej, czyli pod kątem przynajmniej 45°. Umożliwi ona maluchowi swobodne poruszanie żuchwą, co istotne jest dla jej prawidłowego rozwoju. Z kolei podczas snu pamiętajmy o tym, aby głowa dziecka była lekko uniesiona, dzięki czemu zapobiegniemy oddychaniu przez usta. Więcej
Propolis z uwagi na swoje wyjątkowe właściwości przeciwdrobnoustrojowe od wieków wykorzystywany był do wspomagania leczenia ran, co poparto teraz badaniami naukowymi. Odkryto też, że żel propolisowy stosowany miejscowo w jamie ustnej zmniejsza ilość bakterii Porphyromonas gingivalis odpowiedzialnych za zapalenia dziąseł i przyzębia, a także łagodzi ból jamy ustnej po radioterapii.
Odkrycia dokonali japońscy naukowcy z placówek leczniczych w Tokio. Badacze porównali efekty kliniczne i aktywność przeciwdrobnoustrojową żelu nawilżającego z dodatkiem jednego z następujących składników: chlorheksydyny, liści bergery zwanej też drzewkiem curry, propolisu i kurkumy. Okazało się, że stosowany miejscowo żel propolisowy doprowadził do zmniejszenia liczby bakterii Porphyromonas gingivalis w ślinie, a ponadto złagodził ból jamy ustnej u wszystkich pacjentów, którzy skarżyli się na ten objaw na początku badania. Ból jamy ustnej spowodowany był radioterapią zastosowaną na okolice głowy i szyi.
Leczenie onkologiczne z wykorzystaniem radioterapii w okolicy głowy i szyi jest zazwyczaj bardzo intensywne, dawki promieniowania są wysokie, aplikowane często w skojarzeniu z chemioterapią. Powoduje to, że często jego konsekwencją są ostre i późne powikłania. Ponieważ dotyczą one głównie obszarów błony śluzowej jamy ustnej, a wynikają z uszkodzenia komórek nabłonka oraz gruczołów ślinowych, dlatego spektrum nieprzyjemnych objawów w obszarze jamy ustnej może być bardzo szerokie. Osoby poddane radioterapii w obszarze głowy i szyi często odczuwają ból, suchość w jamie ustnej, mogą cierpieć z powodu owrzodzeń, rzekomobłoniastych zapaleń tkanek, a także chorób infekcyjnych. Warto przypomnieć, że jednym z najbardziej niebezpiecznych dla zdrowia jamy ustnej czynników prozapalnych jest bakteria Porphyromonas gingivalis. Więcej
Dzięki pracy zespołu naukowego z Uniwersytetu w Michigan udało się uzyskać potwierdzenie, że naltrekson w niskiej dawce jest dobrą opcją dla pacjentów z bólem ustno-twarzowym i bólem przewlekłym i może być podawany jako alternatywa dla opioidów i bez ryzyka uzależnienia. Naukowcy stwierdzili, że po podaniu leku zmniejszyła się intensywność bólu i poprawiła się jakość życia pacjentów. Zmniejszyła się także ilość stosowanych opioidów u pacjentów z przewlekłym bólem.
W czasach, kiedy kładzie się coraz większy nacisk na ograniczenie recept na uzależniające opioidy w leczeniu bólu, a także podkreśla się nadużywanie tych leków przez pacjentów, to ważna informacja. Jak powiedziała Elizabeth Hatfield, jedna z autorek wspomnianej pracy a jednocześnie wykładowca kliniczny w Department of Oral and Maxillofacial Surgery and Hospital Dentistry Uniwersytetu w Michigan, jeśli pacjenci poszukują z lekarzem możliwości leczenia bólu, wskazane jest, aby poruszyli temat naltreksonu w małej dawce jako alternatywy do stosowanych leków. Lek ten może być stosowany w leczeniu przewlekłych bóli jako nowy środek przeciwzapalny i immunomodulator – także w leczeniu bóli ustno-twarzowych, np. związanych ze stawami skroniowo-żuchwowymi. Badaczka zaznaczyła jednak, że nie jest to opcja dla osób, które regularnie używają alkoholu bądź opioidów.
Naltrekson jest półsyntetycznym analogiem kodeiny opracowanym w latach 60. XX wieku. Lek ten w niskiej dawce był od lat stosowany do leczenia bólu przewlekłego – pomimo braku potwierdzenia naukowego skuteczności takiego postępowania. Teraz wiemy, że niskie dawki naltreksonu działają na unikalną ścieżkę komórkową w układzie nerwowym, dzięki czemu osoby doświadczające bólu doznają długotrwałej ulgi bez konieczności stosowania opioidów. Więcej
W przekrojowym badaniu obserwacyjnym, którym objęto 302 osoby zakażone COVID-19, naukowcy z Madrytu i Granady przeanalizowali związek higieny jamy ustnej i tzw. codziennych nawyków stomatologicznych z transmisją zakażenia SARS-CoV-2 wśród osób/rodzin mieszkających pod jednym dachem (korzystających ze wspólnej łazienki).
Koronawirusy wykazują tropizm głównie do komórek nabłonkowych, które wyścielają drogi oddechowe i układ pokarmowy. W przypadku wirusa SARS-CoV-2 receptorem błonowym na komórce gospodarza jest białko ACE2 (konwertaza angiotensyny II). Obecność receptorów ACE2 stwierdzono m.in. w górnych drogach oddechowych i na komórkach nabłonkowych ślinianek, które stanowią wczesne cele infekcji. Ich duże zagęszczenie występuje też w jamie ustnej, zwłaszcza w nabłonku języka i limfocytach śluzówki.
SARS-CoV-2 przenosi się drogą kropelkową; do zakażenia może dojść nie tylko przez kontakt bezpośredni z nosicielem, ale też przez kontakt pośredni ze skażonymi przedmiotami i powierzchniami.
Według badań prowadzonych na początku pandemii, SARS-CoV-2 może przetrwać do 72 godzin na powierzchni plastikowej lub ze stali nierdzewnej i 4 godziny na powierzchni miedzianej.
Wyniki wcześniejszych badań wskazywały, że dokładne szczotkowanie zębów, higiena przestrzeni międzyzębowych i czyszczenie języka to podstawowe i niezbędne zabiegi w celu zmniejszenia wiremii w jamie ustnej. Na podstawie uzyskanych dowodów naukowcy odradzają ponadto przechowywanie szczoteczek do zębów we wspólnym pojemniku/kubku. Przybory higieniczne po użyciu ulegają zanieczyszczeniu i – jeśli nie zostaną zdezynfekowane – mogą zwiększać ryzyko transmisji zakażeń. Przeżywalność wirusa SARS-CoV-2 zwiększa ryzyko ponownego wprowadzenia (żywego) patogenu do jamy ustnej lub jego przeniesienia na współmieszkańców. Więcej