W dzisiejszych czasach mocno wyrzeźbiona, kanciasta wręcz żuchwa, powoli staje się tak samo pożądana jak wyrzeźbiony „sześciopak” u mężczyzn czy wyrzeźbione pośladki u kobiet. Ci, których natura nie obdarzyła takimi walorami, poszukują sposobów, aby osiągnąć wygląd uchodzący za ideał. Tak właśnie powstał jaw training – nowy trend, przed którym ostrzegają stomatolodzy i fizjoterapeuci.
Idea jaw training od pewnego czasu promowana jest na Tik Toku. Miłośnicy nowego trendu nagrywają filmiki, w których instruują, w jaki sposób samodzielnie udoskonalić kontur szczęki. Zgodnie z ich radami wystarczy zaopatrzyć się w tzw. jaw exerciser, czyli silikonową piłeczkę, gryzak bądź inny niewielki przedmiot wykonany z gumy, który należy nagryzać wszystkimi częściami uzębienia codziennie przez 20-30 minut, przez okres 3 miesięcy.
Nie ma wątpliwości co do tego, że jaw training jest skuteczny. Intensywna praca, w którą angażujemy mięśnie kluczowe dla funkcji żucia, pozwala na uzyskanie wcześniej wspomnianych zmian wizualnych w obrębie żuchwy. Jednak specjaliści nie mają również wątpliwości co do tego, że jaw training jest niszczący dla naszych stawów i zębów.
Bóle głowy, twarzy, napięciowe bóle szyi, szumy uszne, uczucie zatkania uszu, bruksizm, recesja dziąseł, szczękościsk, a nawet zwichnięcie żuchwy – to najczęstsze skutki uboczne jaw training. Specjaliści ostrzegają, że nadmierne obciążanie stawów skroniowo-żuchwowych, do jakiego dochodzi w wyniku praktykowania jaw training, to prosta droga do rozwoju TMD (temporomandibular disorders), czyli dysfunkcji stawu skroniowo-żuchwowego. Jej efektem jest posiadanie szczęki, która „trzaska”, „chrupie” i „klika” przy codziennych czynnościach takich jak przeżuwanie, ziewanie, śmianie się czy nawet rozmawianie, co niewątpliwie utrudnia normalne funkcjonowanie pacjenta.
Ryc. 1. Jaw training – przykłady
Oprócz wielu przykrych dolegliwości, jakich możemy nabawić się praktykując jaw training, czekają nas także niemałe wydatki na leczenie TMD. W wielomiesięczne leczenie zwykle zaangażowany jest bowiem cały zespół specjalistów – począwszy od ortodonty, przez stomatologa, po rehabilitanta, a niejednokrotnie również eksperta z zakresu chirurgii szczękowo-twarzowej. Zanim więc ulegniemy nowej modzie, warto zastanowić się nad jej konsekwencjami – bruksizmowi na własne życzenie.