Wypełnienia, które są w stanie wytrzymać nawet 15-20 lat? W tradycyjnym leczeniu zębów takie przypadki zdarzają się stosunkowo rzadko. Nowe możliwości otwiera jednak tzw. stomatologia bionaśladowcza. Poznajmy na czym polega fenomen tego rozwiązania oraz przeanalizujmy czy warto zdecydować się na leczenie zębów w ramach tej metody.
Stomatologia bionaśladowcza stawia na jak najwierniejsze odtworzenie naturalnej struktury zęba, która została zniszczona w wyniku rozwoju próchnicy. Mowa tutaj głównie o stosowaniu takich materiałów wypełnieniowych, które zapewniają zębom maksymalnie naturalny kolor i kształt. Nie bez znaczenia jest także sama technika warstwowego nakładania plomb, która odwzorowuje nawet takie szczegóły jak bruzdy, guzki, mammelony czy przebarwienia, dzięki czemu wypełnienie trudno jest odróżnić od reszty zębów. Oprócz dbałości o wygląd uzębienia, liczy się także zapewnienie mu trwałości i biomechaniki jak najbardziej zbliżonej do naturalnej. Wszystko to sprawia, że stomatologia bionaśladowcza staje się doskonałą alternatywą dla tradycyjnego leczenia zębów, dzięki której mamy szansę zachować własne zęby na wiele lat dłużej.
Sekret stomatologii bionaśladowczej tkwi przede wszystkim w stosowanych materiałach wypełnieniowych. Są one różnorodne i dobierane w zależności od wielkości ubytku. Przykładowo, w przypadku głębokich ubytków stosuje się specjalne włókna, podobne do tych, które używane są w produkcji kamizelek kuloodpornych, a także żywice o właściwościach antybakteryjnych. Gwarantują one nie tylko dobry stan wizualny wypełnienia, ale także wybitną trwałość. To jednak nie wszystko – innowacyjne materiały zapewniają także amortyzację sił działających na zęba, czym również naśladują jego naturalne funkcjonowanie. Zachowana zostaje bowiem podobna struktura – zewnętrzne, twarde szkliwo i umieszczona pod nim elastyczna zębina.
Stomatologia bionaśladowcza różni się także pod względem podejścia do samego opracowywania zęba. Zamiast klasycznego borowania, najczęściej wykonuje się tzw. abrazję powietrzą z drobinami piasku. Jest to zabieg niewymagający znieczulenia miejscowego. Jak twierdzi dr Saul M. Pressner – prezes Academy of Biomedic Dentistry w Nowym Jorku, dzięki takiej technice ryzyko osłabienia struktury zęba ograniczone jest do minimum.
W stomatologii bionaśladowczej ograniczone jest jeszcze jedno ryzyko. Chodzi tutaj o ryzyko tworzenia próchnicy w okolicach wypełnienia, do którego często dochodzi w przypadku klasycznego leczenia. Nowoczesne materiały wypełnieniowe, używane w stomatologii bionaśladowczej, dużo szczelniej przylegają do zęba, dzięki czemu skuteczniej chronią go przed dalszym rozwojem infekcji, cechuje je także tzw. efekt kameleona, dzięki, któremu idealnie naśladują kolorystykę sąsiednich tkanek.
Choć koszty leczenia w ramach stomatologii bionaśladowczej są prawie dwukrotnie większe w porównaniu z tradycyjnym leczeniem, zdecydowanie rekompensuje je jego lepsza trwałość. Z tych względów stomatologia bionaśladowcza ciągle zyskuje nowych zwolenników.