Aż 70% zębów, które mogły służyć pacjentom periodontologicznym jeszcze przez jakiś czas, zostało niepotrzebnie usuniętych – do takiego wniosku doprowadziły najnowsze badania naukowców. Choroby przyzębia bardzo rzadko stanowią wskazanie do ekstrakcji, ale wielu stomatologów wykazuje w tym względzie nadgorliwość.
Wyniki badań opublikowanych przez International Dental Journal to ważne przesłanie zarówno do stomatologów, jak i do samych pacjentów cierpiących na choroby przyzębia. Okazuje się bowiem, że w wielu przypadkach można zatrzymać się z decyzją o usunięciu zęba, gdyż stan zaawansowania choroby nie wymaga jeszcze podejmowania tak radykalnych decyzji.
We wspomnianych badaniach wzięto pod lupę decyzje podjęte przez 19 dentystów pracujących w 15 państwowych klinikach stomatologicznych w Brazylii. Analizie poddano w sumie 414 zębów, które zostały przez nich usunięte z uwagi na występującą u pacjenta chorobę przyzębia. Skupiono się na ocenie stanu więzadła ozębnej każdego z usuniętych zębów, używając w tym celu mikroskopu stereoskopowego.
Z badań wynikło, że usunięte zęby, miały średnio 34,8% więzadła ozębnej. Tymczasem teoria mówi, że do usunięcia kwalifikują się zęby mające mniej niż 30% więzadła ozębnej. Badacze stwierdzili więc, że około 70% analizowanych zębów zostało usuniętych niepotrzebnie.
Inne badania, przeprowadzone przez Lindhe i Nymana, dowiodły z kolei, że nawet zaawansowana paradontoza nie zawsze wiąże się z koniecznością ekstrakcji zębów. Jeśli prowadzona jest regularna, wnikliwa kontrola płytki nazębnej, uzębienie może być zachowane nawet jeszcze przez kilkanaście lat. Ponadto, naukowcy zwracają uwagę, że choroba przyzębia zazwyczaj postępuje w dość wolnym tempie, a zatem nie ma powodów do obaw, że pozostawione zęby lada moment i tak będą wymagały usunięcia. Najwięcej przypadków, które kwalifikują się do ekstrakcji, obserwuje się u starszych pacjentów periodontologicznych.
Pamiętajmy, aby każda decyzja o ekstrakcji była dokładnie przemyślana. Zbyteczny zabieg usunięcia zęba to nie tylko niepotrzebny ból i stres, ale i dodatkowe koszty, które trzeba ponieść na uzupełnienie braków zębowych.