Przychodzi pacjent do stomatologa i ogłasza, że przybył z Afryki lub miał kontakt z osobami, które niedawno przebywały na terenie objętym epidemią eboli. Brać nogi za pas i uciekać jak najdalej w trosce o swoje życie, czy – pozostając wiernym misji medyka – przyjąć pacjenta i leczyć?
Ryzyko zawleczenia eboli do Polski jest znikome, ale jednak istnieje. Z uwagi na właściwości zakaźne wirusa oraz gwałtowny i ciężki przebieg choroby znajomość zasad postępowania oraz możliwości zapobiegania przeniesienia zakażenia stoją u podstaw bezpieczeństwa zdrowotnego personelu gabinetu i pozostałych pacjentów, a w konsekwencji stanowią fundament zapobiegania rozwojowi epidemii.
Co zatem warto wiedzieć na temat wizyty pacjenta z ebolą w gabinecie stomatologicznym?
Z powodu wysokiej zakaźności wirusa i wzrastającej w miarę rozwoju choroby możliwości przeniesienia patogenu na innych oraz – na chwilę obecną – brak jakichkolwiek skutecznych środków i metod leczenia przyczynowego, priorytetami stają się prewencja i izolacja. U osób zakażonych stosuje się leczenie objawowe, które – w przypadkach hospitalizowanych – obniża śmiertelność.
Prewencja zakażeń wirusem ebola odgrywa istotną rolę z kilku powodów:
Wysoka zakaźność choroby powoduje, że izolacja pacjenta z podejrzeniem eboli jest jedynym rozsądnym postępowaniem dla służb medycznych nieprzystosowanych do leczenia takich osób i bezpiecznego kontaktu z nimi.
W praktyce prewencja zakażeniem wirusem ebola oznacza, że jeśli do gabinetu trafi pacjent, który informuje, że w ciągu ostatnich 3 tygodni przebywał w Afryce lub że miał kontakt z osobą, która przybyła z tego kontynentu, nie należy salwować się ucieczką (bo ryzyko transmisji wirusa w tym przypadku jest bardzo niskie), ale doprecyzować, o jaki obszar Afryki chodzi. Nigeria, gdzie również odnotowywano przypadki eboli, uznana została w drugiej połowie października 2014 r. za kraj bezpieczny, w którym epidemię udało się opanować. Epidemia eboli panuje nadal w Gwinei, Liberii, Sierra Leone i w Demokratycznej Republice Konga.
Jeśli pacjent wskaże na któreś z wymienionych wyżej państw, należy traktować tę osobę jak potencjalnie zarażoną wirusem i natychmiast wdrożyć procedury zabezpieczające przed dalszym rozprzestrzenianiem się epidemii. W praktyce oznacza to:
Osoby z symptomami mogącymi wskazywać na zakażenie ebolą zostaną poddane izolacji i leczeniu objawowemu. Osoby bezobjawowe, które miały kontakt z chorym, zmarłym na ebolę lub ze zwierzęciem chorym na ebolę lub padłym z powodu zakażenia wirusem, poddawane są kwarantannie, natomiast osoby, które nie miały kontaktów z potencjalnym źródłem zakażenia kierowane są w tryb obserwacji w warunkach domowych.
Co powinno budzić niepokój podczas wizyty pacjenta, który poinformował o pobycie w Afryce lub o kontakcie z osobą zarażoną ebolą?
Podstawowym wskaźnikiem są objawy grypopodobne, w szczególności gorączka.
W odróżnianiu osób tylko zakatarzonych od zarażonych wirusem ebola podstawowe znaczenie mają dokładny wywiad medyczny i epidemiologiczny oraz mierzenie temperatury. Wysoce wskazane jest stosowanie termometru termowizyjnego, dzięki któremu możliwe jest wykonanie pomiaru temperatury na odległość. Urządzenie to znajduje się w naszym gabinecie w podstawowym zestawie środków służących minimalizowaniu ryzyka rozprzestrzeniania zakażenia.
Jeśli gorączka u pacjenta wynosi ponad 38,5 stopnia, wykazuje on objawy grypopodobne, ewentualnie podwyższonej temperaturze ciała i objawom typowo grypowym towarzyszą dodatkowo biegunka, krwawienie lub wymioty, należy takiego pacjenta uznać za osobę o wysokim prawdopodobieństwie zakażenia ebolą, natychmiast zastosować izolację, skontaktować się z odpowiednimi służbami i do czasu pojawienia się specjalistycznego personelu nie wdrażać żadnego innego postępowania z pacjentem.
Póki w naszym kraju nie ma przypadków zakażenia wirusem, mówienie o personalnym i proceduralnym zabezpieczeniu mieszkańców przed patogenem jest proste. Zasadność przekonania o tym, że jesteśmy bezpieczni, będzie można zweryfikować dopiero w sytuacji realnego zagrożenia. I dopiero wówczas przyjdzie nam przekonać się, czy lekarze będą pełnić swoją misję, czy też spełni się czarny scenariusz nakreślony słowami prof. A. Horbana, że w obawie o własne zdrowie „raczej uciekną w popłochu” niż będą leczyć chorych.