Zakażenia okołowszczepowe to poważne zagrożenia dla implantów stomatologicznych.
Zakażenia okołowszczepowe dotyczą tkanek miękkich i/lub twardych, które znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie implantu. Powodowane są przez bakterie, które przyczepiają się do powierzchni implantu, tworzą biofilm, uwalniają toksyczne produkty metabolizmu i powodują destrukcję tkanek sąsiadujących ze wszczepem. W efekcie naruszona zostaje lub zniszczona podpora dla części implantu osadzonej w kości, a osteointegracja (zespolenie wszczepu z kością) ulega osłabieniu lub miejscowo zanika. Wskutek tego implant traci stabilność i z czasem może dojść do jego utraty – niezależnie od tego, jak jest doskonały i nowoczesny.
Choć w biofilmie powodującym zakażenie okołowszczepowe stwierdzono bakterie, które są typowe dla zapalenia dziąseł i przyzębia (w tym Porphyromonas gingivalis – wróg nr 1 zdrowia przyzębia ), to wykryto również szczepy nie należące do mikroflory powodującej zapalenia przyzębia. Podejrzewa się, że w zakażeniach okołowszczepowych główną rolę w generowaniu zmian chorobowych odgrywa gronkowiec złocisty.
Klasyfikacja zakażeń okołowszczepowych
Leczenie kanałowe ma uratować przed ekstrakcją ząb nienadający się do leczenia inną metodą, a jednocześnie zlikwidować chorą tkankę wypełniającą komorę zęba i kanały korzeniowe. Bakterie, które zasiedlają chory ząb, to szczepy o dużej szkodliwości dla ogólnego zdrowia organizmu. Po przedostaniu się do krwiobiegu mogą wywołać odzębową chorobę odogniskową nawet w odległych od jamy ustnej narządach oraz na tyle skutecznie zakłócić homeostazę, czyli równowagę wewnętrzną organizmu, że doprowadzić to może to powstania lub zaostrzenia choroby układowej czy też rozwoju ogólnoustrojowego zakażenia krwi.
Do naszego gabinetu Dentysta.eu w Gliwicach zgłaszają się pacjenci, którzy domagają się ekstrakcji zęba wyleczonego kanałowo i nie powodującego powikłań. Jako powód podają, że dotarły do nich informacje, iż leczenie endodontyczne jest szkodliwe, gdyż nie likwiduje wszystkich bakterii i w ten sposób stwarza zagrożenie dla zdrowia ogólnego. Niewątpliwie – martwy ząb, który nadal jest siedliskiem bakterii, stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia całego organizmu. Dotychczas nie było jednak metody na to, aby sprawdzić, czy przeleczony kanałowo ząb faktycznie może stanowić zagrożenie dla zdrowia ogólnego. Powszechnie stosowana diagnostyka RTG, choć jest niewątpliwie bardzo użytecznym narzędziem do obrazowej oceny zdrowia tkanek, nie wykrywa jednak obecności bakterii i wytwarzanych przez nie toksyn. Pojawił się jednak OroTox – opracowany przez niemieckich naukowców całkowicie bezbolesny i dokładny test, który w ciągu dosłownie 5 minut odpowie na pytanie, czy wyleczony kanałowo ząb (lub zęby) może być źródłem zakażenia. To pierwszy na świecie test tego typu.
OroTox można wykonać w gabinecie Dentysta.eu i na podstawie wyniku badania podjąć wyważoną decyzję, co robić dalej z zębem podejrzewanym o powodowanie zagrożenia dla organizmu: usunąć, czy wykonać ponowne leczenie kanałowe i założyć nowe wypełnienie stomatologiczne.
OroTox – jak przebiega test na toksyny bakteryjne?
OroTox to krótki, bezbolesny test polegający na pobraniu próbki materiału biologicznego z kieszonki dziąsłowej przy konkretnym zębie, poddaniu jej reakcji ze specjalnie dobranymi czynnikami chemicznymi i ocenie zagrożenia obecnością oraz aktywnością patogennych bakterii na podstawie porównania barwy powstałej w badanym materiale z kolorowym wzornikiem.
Wynik otrzymuje się już po 5 minutach od połączenia próbki biologicznej z chemicznym reagentem. Zabarwienie informuje o obecności niebezpiecznych bakterii; z kolei natężenie koloru dostarcza obrazowej informacji o ilości toksyn, a przez to – pośrednio – o ilości i aktywności patogennych szczepów.
Test jest dostępny w dwóch wersjach: Więcej
Wprawdzie leki mogą uratować życie lub pomóc w przywracaniu zdrowia, niemniej, dla niektórych z nich w odniesieniu do jamy ustnej lub tylko zębów prawdziwa okazuje się zasada jedno wyleczysz, innemu zaszkodzisz. To samo znajduje zastosowanie w odniesieniu do niektórych suplementów diety.
Negatywny wpływ leków i suplementów na zdrowie jamy ustnej może manifestować się na wiele różnych sposobów: od przemijających zaburzeń w funkcjonowaniu niektórych struktur jamy ustnej po ciężkie, trwałe uszkodzenia tkanek miękkich lub twardych tego obszaru. Niektóre leki mogą powodować też problemy z implantami, protezami lub wypełnieniami stomatologicznymi. Szkodzić mogą leki podawane doustnie, dożylnie lub wziewnie.
Jak leki mogą szkodzić zdrowiu jamy ustnej?
Rezultaty szkodliwego wpływ leków na zdrowie jamy ustnej mogą być rozmaite, a objawy mogą dotyczyć zewnętrznych warstw tkanek tego obszaru lub też położonych głęboko, bez jednoczesnego naruszania ich zewnętrznej warstwy.
Efekty szkodliwego wpływu leków to: Więcej
Chcesz zachować jasność myślenia, bystry wzrok i ostry węch? Zadbaj o zęby! Próchnica i zapalenia dziąseł oraz przyzębia to najczęstsze schorzenia jamy ustnej, których obecność może skutkować tak poważnymi powikłaniami, jak choroby mózgu, zatok czy oczu. Wiedziano o tym już w starożytności – dawni mieszkańcy Asyrii, Egiptu czy Babilonu łączyli chore zęby z poważnymi schorzeniami innych narządów. Przypadek ślepoty będącej wynikiem zębopochodnej przetoki oczodołowej opisano już wiele dekad temu także w polskiej literaturze – w jednej z pierwszych prac na temat związków między chorobami jamy ustnej a schorzeniami innych narządów („O jasnej ślepocie od zepsutego zęba” autorstwa Gałęzowskiego)[i]. Niebezpiecznym związkom między chorobami jamy ustnej a schorzeniami ogólnymi lub tkankowymi nie poświęcano jednak zbyt wiele uwagi. Trzeba było aż śmierci od chorego zęba, w dodatku nie byle kogo, bo amerykańskiego prezydenta Theodora Roosvelta, aby w 1919 t. nastąpił zwrot w tej sprawie. Był on na tyle gwałtowny, że można go przyrównać do paniki: zaczęto wtedy masowo usuwać zęby martwe – nawet, jeśli nie było do tego wskazań. Dopiero na początku czwartej dekady XX wieku zrozumiano, że ekstrakcje jedynie martwych zębów nie likwidują niebezpieczeństwa pojawienia się zębopochodnego zakażenia mózgu, zatok czy ślepoty. Bo czynniki odpowiedzialne za te schorzenia zlokalizowane są również w zębach, które z pozoru wyglądają na zdrowe.
Niebezpieczne ogniska pierwotne
Przyczyną zębopochodnych zakażeń, które mogą dotykać inne narządy, w tym te, które znajdują się w obrębie głowy, są bakterie próchnicy (na czele ze szczepami Streptococcus sp.i Staphylococcus sp.) i zapaleń przyzębia (najgroźniejszy gatunek to Porhyromonas gingivalis). Drobnoustroje te, szczególnie licznie znaleźć można w ogniskach pierwotnych, czyli w miejscu, w którym zaczyna się historia stanu zapalnego.
Ogniskiem pierwotnym zakażenia zębopochodnego mogą być:
Krótki poradnik ratujący pacjenta i jego zęby. Leki na ból zęba i nie tylko.
Kiedy w środku nocy podczas twojego dyżuru staje przed tobą pacjent skarżący się na ból zęba, ordynujesz środek przeciwbólowy. Postępowanie jak najbardziej skuteczne – ale działa jedynie doraźnie. Środek przeciwbólowy zlikwiduje objaw, ale nie przyczynę – bo zęby nie bolą bez powodu. Przyczyny dolegliwości mogą być różne i niekoniecznie związane z aktualnie doskwierającą pacjentowi częścią uzębienia. Wiesz o tym ty, jako fachowiec zajmujący się problematyką zdrowia, ale niekoniecznie wie pacjent. Dlatego pacjenta należy poinformować, że powinien jak najszybciej zgłosić się do dentysty. Idealnie, jeśli dentysta obejrzałby go niezwłocznie, czyli w środku nocy właśnie – dlatego warto znać dane teleadresowe pogotowia, w którym pacjent może skorzystać z pomocy doraźnej poza godzinami pracy dziennych stomatologów. A jeszcze lepiej – współpracować z placówką świadczącą usługi pogotowia dentystycznego.
Przydaje się to w szczególności, kiedy na SOR-ze lub w pełniącej dyżur nocny aptece staje przed tobą pacjent nie tylko obolały, ale również z opuchlizną. Sytuacja jest wtedy dużo poważniejsza: możesz podejrzewać zakażenie tkanek przyzębia, w tym ostre zapalenie tkanek okołowierzchołkowych, a nawet istnienie ropnia. Ropień może stanowić zagrożenie życia – zatem antybiotykoterapia jest tu niezbędna. Zanim jednak zaczniesz nerwowo zastanawiać się, czy poza podaniem leków konieczne będzie odbarczenie ropnia lub wykonanie innych zabiegów ratujących ząb i zabezpieczających przed powikłaniami ogólnoustrojowymi, pomyśl, że ocena tego przypadku medycznego należy do kompetencji stomatologa a nie twoich.
Jeśli masz kontakt z pogotowiem dentystycznym, od razu wiesz, gdzie w środku nocy skierować pacjenta, którego wygląd może wprawić w popłoch nawet, jeśli masz na swoim koncie sporo praktycznego doświadczenia w leczeniu lub aptekarskiego. Dzięki współpracy z pogotowiem stomatologicznym możesz też szybko skonsultować rzadkie lub trudne przypadki medyczne – aby zastosować optymalne rozwiązanie lecznicze w zakresie posiadanych własnych kompetencji.
Działające w Gliwicach całodobowe pogotowie stomatologiczne Dentysta.eu już od dawna jest otwarte na współpracę z podmiotami leczniczymi i aptekami. Współdziałamy w ten sposób z wieloma placówkami. Wystarczy do nas zadzwonić, a następnie można podesłać każdego pacjenta stomatologicznego w weekend lub po godzinach pracy gabinetów dziennych. Pomagamy w każdym przypadku.
Dzięki sprawnej współpracy pogotowia dentystycznego z placówkami medycznymi i aptekami znajdującymi się w okolicy, udaje się niejednokrotnie uratować zęby, które w przypadku zwłoki w interwencji stomatologicznej trzeba byłoby usunąć. Bywa też i tak, że szybka konsultacja z dentystą usprawnia podjęcie decyzji o przeprowadzeniu bądź odwołaniu procedur medycznych, które zaordynował lekarz dyżurujący na pogotowiu ogólnym.
Pacjenci, którzy trafili do pogotowia dentystycznego prosto z SOR-u lub apteki z powodu bólu zęba lub opuchlizny twarzy, niejednokrotnie wracają z podziękowaniami do lekarza lub aptekarza, który podczas swojego dyżuru wykazał się przytomnością umysłu i zasugerował wizytę w gabinecie Dentysta.eu.
Ścisła współpraca między pogotowiem stomatologicznym a placówką leczniczą przynosi wymierne korzyści pacjentom, ale także lecznicom i aptekom. Dodatkowo daje pacjentowi bezcenne poczucie bezpieczeństwa i kompleksowej opieki, co jest szczególnie istotne w odniesieniu do zdarzeń nagłych, wymagających szybkiej interwencji medycznej oraz u pacjentów szczególnej troski: dzieci, seniorów, niepełnosprawnych czy kobiet w ciąży.
Jakie leki ty, lekarz lub aptekarz, możesz zalecić pacjentowi z objawami stomatologicznymi?
Zasada jest bardzo prosta:
Leki OTC (bez recepty), które możesz zalecić pacjentowi z bólem:
Leki RX (na receptę), które można zalecić przy silnych bólach, zawierające:
To można zalecić pacjentowi przy bólach, stanach zapalnych w jamie ustnej oraz opuchliźnie i/lub gorączce:
W razie jakichkolwiek wątpliwości, co to stanu zdrowotnego pacjenta, drzwi do pogotowia stomatologicznego Dentysta.eu są zawsze otwarte. Wystarczy jeden telefon i… działamy!
Więcej o bólu zęba: bolzeba.pl
Statystyki dotyczące stanu zdrowia jamy ustnej dzieci są alarmujące: z badania Monitoring Stanu Zdrowia Jamy Ustnej z 2015 r. finansowanego przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że co drugi 3-latek w Polsce ma zęby z próchnicą. Czasem na tyle zaawansowaną, że u tak małego dziecka należy rozważyć ekstrakcję chorego zęba. To niedobrze, ponieważ zęby mleczne mają służyć do momentu fizjologicznej ich utraty, która związana jest z wyrzynaniem się zębów stałych. Te zaczynają wyłaniać się z dziąseł dopiero około 6. r. ż. Zakładając, że ekstrakcja zęba mlecznego nastąpiłaby w 3. r. ż. dziecka, do wyrośnięcia zęba stałego pozostają minimum 3 lata. To wystarczająco długi czas, aby przy niezastosowaniu leczenia protetycznego, dzieci, którym wcześnie usunięto chore mleczaki, zaczęły odczuwać pierwsze konsekwencje niewypełnienia luki po utraconym zębie.
Czy to oznacza, że zębów mlecznych nie należy zbyt szybko usuwać? Nic podobnego. Każdorazowo trzeba wykonać staranny bilans potencjalnych zysków i strat wynikających z wyboru ekstrakcji lub pozostawienia mleczaka w jamie ustnej. Bezwzględnym priorytetem powinno być jednak zdrowie zębów stałych i zdrowie ogólne. Jeśli więc ortodonta zaleci utrzymanie zęba mlecznego w szczęce najdłużej jak się da, natomiast dentysta orzeknie, że ten sam ząb należy usunąć, bo toczy go zgorzel i nie nadaje się on do leczenia zachowawczego, należy kierować się tutaj wskazaniami stomatologa i zdrowie dziecka przedłożyć nad estetykę uśmiechu. Jednocześnie nie należy rezygnować ze starań, aby dziecko piękny uśmiech jednak miało – co w praktyce oznacza, że po ekstrakcji mleczaka należy wypełnić powstałą po zębie lukę utrzymywaczem przestrzeni (tzw. protezką dziecięcą). Proteza powinna zabezpieczać przestrzeń w tym obszarze do czasu wyrośnięcia zęba stałego.
Jakie są wskazania do usunięcia zębów mlecznych?
Dlaczego należy usuwać zęby mleczne ze zgorzelą?
Zgorzel miazgi jest jedną z form martwicy zębów. Przeprowadzają ją bakterie beztlenowe. Jest niebezpieczna dla zdrowia dziecka, ponieważ: Więcej
To miała być zwyczajna wymiana plomby. Skończyło się najkoszmarniejszymi 4 dniami w życiu. Oczywiście podczas weekendu – bo najgorsze przypadłości zdrowotne (szczególnie te, które dotyczą jamy ustnej i zębów) pojawiają się najczęściej wtedy, gdy wszystkie gabinety medyczne są zamknięte na głucho…
Wiele lat temu po raz pierwszy doświadczyłam, czym jest ból zęba – konkretnie dolnej szóstki. Taki prawdziwy, dojmujący, nie opuszczający ani na moment. Ba, narastający nawet! Pomocy znikąd, środków przeciwbólowych też nie było pod ręką. Na dodatek była to niedziela w czasach PRL-u, a więc wtedy, gdy działała tylko apteka pełniąca dyżur – bodaj jedna na cały powiat, a o pogotowiu dentystycznym nikt jeszcze nie słyszał.
Przyjmujący w państwowej lecznicy dentysta, którego odwiedziłam następnego dnia, licząc, że zrobi coś, co przyniesie mi ulgę, rzeczywiście zadziałał skutecznie: rozwiercił ząb i założył porządną plombę – amalgamatową, bo wtedy innych nie było. Ból zniknął, a ja obiecałam sobie solennie, że zrobię wszystko, aby już nigdy więcej ząb mnie nie bolał. Żaden. A w szczególności wspomniana feralna szóstka. Nie przypuszczałam, że ten sam ząb po wielu latach dokuczy mi tak bardzo, iż doprowadzi mnie: prawie na kraj szaleństwa, do wycięcia z życiorysu kilku dni i poznania, jak bardzo przydaje się mieć w lodówce maślankę w prostopadłościennym, kartonowym opakowaniu, numer telefonu do swojego dentysty, a w pobliżu miejsca zamieszkania – nowoczesne pogotowie stomatologiczne.
Wspominany dentysta dobrze wykonał swoją pracę: zaplombowana szóstka nigdy mi nie dokuczyła, a amalgamatowe wypełnienie tkwiło w zębie jak przymurowane – przez wiele lat. Wprawdzie nie wyglądało ładnie i szóstka jako jedyna straszyła ciemnym kolorem na tle pozostałych zębów mających szkliwo w odcieniu delikatnego écru, ale nie było ani potrzeby, ani konieczności wymiany wypełnienia. Nic jednak nie trwa wiecznie. Nadszedł czas, kiedy wyglądająca na wiecznotrwałą plomba z amalgamatu stała się nieszczelna i część wypełnienia (a może szkliwa?) wykruszyła się. Poniekąd nawet ucieszyłam się z tego – bo pojawił się pretekst, aby wymienić ciemny, nieestetyczny amalgamat na nowoczesną, światłoutwardzalną i estetyczną plombę.
Środa – dzień zabiegu
Pomaszerowałam więc do dentysty. Nie był to mój zaprzyjaźniony stomatolog, u którego leczę zęby od wielu lat. Był to specjalista polecony, sprawdzony i chwalony – nie przez ludzi piszących opinie w internecie, ale przez osoby mi bliskie i godne zaufania. Czekając na wizytę, studiowałam treść zabawnych sentencji wypisanych na drzwiach z mrożonego szkła oraz wiszących na ścianie poczekalni licznych dyplomów i certyfikatów z zakresu endodoncji i implantologii. Nie boję się zabiegów stomatologicznych i kiedy asystentka zaprosiła mnie na wizytę, w dobrym nastroju wkroczyłam do gabinetu stomatologicznego. Dentysta przeprowadził wywiad, pooglądał uważnie pociemniałą od amalgamatu szóstkę, delikatnie podał znieczulenie, usunął starą plombę, oczyścił wnętrze zęba i przygotował go pod dalsze leczenie kanałowe. Na koniec zamknął szczelnie zęba opatrunkiem i wyznaczył termin kolejnej wizyty.
– Ząb może pobolewać przez jakiś czas, ale to normalne zjawisko. Delikatnie proszę zęby szczotkować, a w razie bólu można wziąć coś na jego uśmierzenie. W razie problemów lub pytań, proszę dzwonić – usłyszałam.
Opuszczając gabinet czułam się cokolwiek dziwnie – było to moje pierwsze w życiu znieczulenie i dość niekomfortowo było mi z pozbawioną czucia lewą połową żuchwy i języka…
Kiedy po kilku godzinach znieczulenie zeszło, poczułam, że dziąsła przy leczonym zębie są tkliwe, a nagryzanie czegokolwiek po lewej stronie jamy ustnej – niemożliwe. Wieczorem jednak bez problemów umyłam zęby i spokojnie przespałam noc.
Czwartek – pierwszy dzień po zabiegu. Niewinne złego początki
Poranna detekcja językiem po leczonej stronie wykazała lekkie opuchnięcie tkanek i podłużne pionowe wybrzuszenie w dziąśle. W okolicy szóstki delikatnie ćmił ból, ale był to raczej ucisk niż coś promieniującego.
24 godziny po zabiegu, czyli w czwartkowe popołudnie, pomyślałam po raz pierwszy, że coś jest nie tak. We wnętrzu leczonej szóstki pojawiło się bowiem lekkie pulsowanie, a w dziąśle zaczęło narastać subtelnie uczucie rozpierania. Pomna doświadczeń z leczenia kanałowego przeprowadzonego na innym trzonowcu kilka lat temu, wiedziałam, że tym razem jest nieco inaczej: bo do powodującego dyskomfort lekkiego, ale coraz bardziej dokuczliwego pobolewania w dziąśle, które zaczęło promieniować w kierunku ucha, gardła i głowy, dołączyły uczucie ciepła pod powiekami i specyficzny niepokój. Profilaktycznie zmierzyłam temperaturę: 36,7ºC, więc normalnie. Przed północą pulsowanie we wnętrzu zęba było jednak na tyle wyraźne, że mogłam je uznać za perfekcyjnie zsynchronizowane z tykaniem zegara ściennego w mojej kuchni; bólu nie dało się już ignorować, a lewą część żuchwy czułam jako wyraźnie cieplejszą od prawej. Termometr wprawdzie znów pokazał zdrową normę, ale wzięłam środek działający przeciwbólowo i przeciwgorączkowo, chcąc przespać spokojnie noc. Chłodziłam też przez kwadrans dziąsła, trzymając w buzi wodę wyjętą z lodówki. Przed snem wyszczotkowałam delikatnie jamę ustną i przepłukałam ją ziołową płukanką o działaniu ściągającym i antyseptycznym. Ufna w moc dość silnego środka przeciwbólowego, położyłam się spać. Więcej
Paradontoza i inne postaci przewlekłego zapalenia przyzębia przez długie lata uznawano głównie za choroby związane z wiekiem. Kolejne badania naukowe potwierdzały jednak, że za destrukcję tkanek utrzymujących zęby w karnym łuku i w kości szczęk odpowiedzialne są bardziej drobnoustroje niż liczba przeżytych lat. Jednym z mikroorganizmów izolowanych z patologicznych kieszonek dziąsłowych była bakteria Porphyromonas gingivalis. Ta niewielka Gram ujemna pałeczka, którą po raz pierwszy opisano w 1921 roku, wygląda niepozornie. Rosnąc na pożywkach w warunkach laboratoryjnych, może tworzyć zielonkawe, interesujące pod względem kształtu kolonie. Na początku XXI wieku uznawana była już za jeden z gatunków silnie powiązanych z chorobami dziąseł i przyzębia.1 Obecnie wiadomo, że to wróg numer 1 zdrowia tkanek przyzębia. Jej siła działania ukrywa się między innymi w wytwarzanych przez nią gingipainach. To enzymy, dzięki którym bakteria nie tylko pozyskuje dostęp do potrzebnych jej składników odżywczych. Ułatwiają one również przyczepianie się P. gingivalis do tkanek i – co najistotniejsze – potrafią modulować działanie układu immunologicznego gospodarza, kierując jego ataki na swoje własne tkanki a nie na niszczące przyzębie patogeny. Warto podkreślić, że im bardziej zaawansowana destrukcja tkanek przyzębia, tym większy udział populacji P. gingivalis w całej puli mikroorganizmów patogennych izolowanych z chorych obszarów.
W badania nad P. gingivalis już od wielu lat mocno angażuje się prof. Jan Potempa, biochemik i mikrobiolog. Za swoją pracę w tym obszarze odebrał w 2011 r. nagrodę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej zwaną polskim Noblem.
Porphyromonas gingivalis – niszcząca moc o wymiarach mikro
Bakteria P. gingivalis uznawana jest za najbardziej wirulentny i patogenny drobnoustrój w swojej grupie, a coraz więcej wyników badań potwierdza jej negatywny wpływ nie tylko na zdrowie tkanek przyzębia, ale również na zdrowie ogólne. Zjadliwość i skuteczność tego gatunku bakterii zapewniają:
Skutki działania P. gingivalis
Gatunek P. gingivalis żyje głównie w nazębnej płytce poddziąsłowej (najczęściej wykrywa się go u osób z ciężkimi postaciami przewlekłych zapaleń przyzębia), ale także w ślinie, na śluzówce jamy ustnej, języku i migdałkach. Migdałki uznaje się za rezerwuar tego drobnoustroju. Poza jamą ustną bakteria ta znajdowana jest sporadycznie, ale może ona infekować narządy leżące daleko od tego obszaru ciała. Do takiej sytuacji dojdzie, kiedy P. gingivalis przedostanie się do krwiobiegu i wraz z krwią dotrze np. do nerek. Może tam wytworzyć wtórne ogniska zakażenia. P. gingivalis może zatem działać lokalnie – niszcząc tkanki przyzębia, ale też ogólnoustrojowo – co potwierdzają liczne doniesienia naukowe.
Szkodliwa skuteczność P. gingivalis wynika z dużej zdolności do przyczepiania się bakterii do nabłonka jamy ustnej oraz z aktywowania komórek – już nie tylko nabłonka, ale również śródbłonka, czyli warstwy wyściełającej naczynia.4 To dlatego bakteria jest tak skuteczna nie tylko w niszczeniu przyzębia, ale również w degradacji tkanki naczyniowej.
Najnowsze odkrycia naukowe potwierdzają związki P. gingivalis z następującymi zaburzeniami zdrowia:
Ślinianki to gruczoły wydzielnicze. Są dobrze unerwione i unaczynione, szybko reagują na zmiany równowagi wewnętrznej ustroju i same mają na nią wpływ. Kiedy chorują, w jamie ustnej zachodzą niekorzystne zjawiska, które mogą z czasem rzutować na funkcjonowanie innych obszarów organizmu. Dzieje się tak, ponieważ:
Trzeba pamiętać, że ślina nie tylko ułatwia rozdrabnianie pokarmu w procesie żucia, ale również pełni inne role: omywa wnętrze jamy ustnej, nawilża tkanki, chroni przed uszkodzeniami śluzówki, zabezpiecza przed zbyt szybkim osadzaniem się bakteryjnego biofilmu i działa jak bufor zapewniający właściwą wartość pH w jamie ustnej. Zatem kiedy ślinianki niedomagają, reperkusje tego stanu organizm odczuwa bardzo szybko.
Choroby ślinianek mogą być wywołane przez:
Przychodzi pacjent do stomatologa, skarżąc się na dokuczliwe stany zapalne w jamie ustnej czy zesztywnienie stawów skroniowo-żuchwowych i zostaje zaskoczony sugestią, że cierpi na… schorzenie jelit, konkretnie chorobę Leśniowskiego-Crohna. Dentysta może stać się pierwszym lekarzem, który zdiagnozuje to schorzenie, ponieważ to nieswoiste zapalenie jelit, dotykające najczęściej ludzi młodych między 20. a 30. rokiem życia, może dawać objawy praktycznie w każdym odcinku przewodu pokarmowego: od jamy ustnej po odbyt. Ponadto symptomy w jamie ustnej mogą pojawić się nawet na kilka miesięcy przed wystąpieniem jelitowych objawów choroby – co notuje się u 8-29 proc. pacjentów dotkniętych chorobą Leśniowskiego-Crohna.1
Przyczyny choroby Leśniowskiego-Crohna
Choroba Leśniowskiego-Crohna wraz z wrzodziejącym zapaleniem jelita jest jednym z najczęściej występujących schorzeń jelit. Przyczyny tego schorzenia nie zostały jeszcze jednoznacznie określone, ale wskazuje się na:
Kobiety i mężczyźni są w porównywalnym stopniu podatni na rozwój schorzenia, ale amatorzy nikotynowego dymka są dwukrotnie częściej narażeni na pojawienie się choroby Leśniowskiego-Crohna niż osoby niepalące.2 To istotna uwaga, ponieważ palenie tytoniu jest czynnikiem o bardzo silnym negatywnym wpływie własnym na zdrowie jamy ustnej: sprzyja powstawaniu nowotworów, wywołuje przebarwienia zębów oraz jest powodem nieświeżego oddechu.
Rozwojowi schorzenia sprzyjają także3: