Statystyki pokazują, że wciąż około 10% kobiet na świecie sięga po alkohol w czasie ciąży. W rezultacie, dzieci takich matek cierpią na FAS lub FASD, czyli poalkoholowe zaburzenia rozwojowe. Przejawiają się one zarówno na płaszczyźnie psychicznej, jak i fizycznej. Jednym z problemów jest zły stan zdrowia jamy ustnej.
Choć nowonarodzone dziecko nie ma jeszcze wykształconych zębów, posiada już tzw. pączki zębowe, zwane inaczej narządami szkliwnymi. Są one podstawą do powstania późniejszych zębów mlecznych i stałych. To obrazuje jak ważne procesy rozwojowe następują już w czasie życia płodowego. Zależy od nich kondycja późniejszych zębów, a zatem ważne jest, aby etap tworzenia pączków zębowych przebiegł prawidłowo. Niestety, może zaburzyć go zarówno alkohol, jak i narkotyki przyjmowane przez kobietę w czasie ciąży.
Naukowcy podejmują liczne badania, których celem jest poznanie zależności pomiędzy spożywaniem alkoholu przez kobietę w ciąży a stanem zębów dziecka. Jedno z badań wykazało, że u dzieci z FASD próchnica występuje częściej i w mocno zaawansowanej postaci. Mowa tutaj o przypadkach, w których już przed ukończeniem 12. roku życia dzieci z powodu złego stanu zębów musiały być poddane hospitalizacji. Dzieci takie cierpią także na szereg wad zgryzu, w tym głównie zgryzy krzyżowe i wady zgryzu klasy II. Często dochodzi także do stłoczeń zębów i do nieprawidłowości w układzie stomatognatycznym, którego skutkiem jest oddychanie przez usta. Więcej
Alkohol jest jedną z przyczyn powstania raka jamy ustnej zaliczanego do grupy nowotworów głowy i szyi. Nowotwory te zakwalifikowane są z kolei do tych chorób onkologicznych, które pojawiają się coraz częściej. Szacuje się, że ok. 40 proc. chorych zmagających się z nowotworem głowy i szyi to alkoholicy. Problem jest poważny. Po pierwsze dlatego, że schorzenia te rozwijają się przez długi czas skrycie, a kiedy wreszcie zostają zdiagnozowane, najczęściej są w tak zaawansowanym stadium, że leczenie jest bardzo trudne, natomiast rokowania – niepomyślne: umiera 50 proc. chorych w ciągu 5 lat od rozpoznania. Po drugie – jak przekonują autorzy badania „Tackling Harmful Alcohol Use: Economics and Public Health Policy” przeprowadzonego przez OECD (Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) w 34 krajach należących do tego zgrupowania – alkohol jest powodem większej liczby zgonów, niż HIV, przemoc i zapalenie płuc razem wzięte.
Alkohol powszechnie dostępny, stosunkowo tani, społecznie akceptowalny, stał się najczęściej stosowanym środkiem psychoaktywnym. Ze wspomnianego raportu wynika, że statystyczny Polak wypija co roku 10,3 litra czystego(!) alkoholu i spożycie to ma wyraźną tendencję wzrostową. Na tyle wyraźną, że OECD zaliczyła nasz kraj do grupy ryzyka, w której rosnący trend spożycia alkoholu powinien zaniepokoić rządzących. Alkohol bowiem poza tym, że zwiększa ryzyko wystąpienia groźnych dla zdrowia i życia chorób, w tym nowotworów – łącznie z rakiem jamy ustnej i gardła, to również podnosi koszty leczenia schorzeń wywołanych nadużywaniem napojów wyskokowych, co silnie obciąża budżet przeznaczony na ochronę i ratowanie zdrowia tworzony ze środków publicznych.
Niepokojące statystyki
Wyniki badań statystycznych pokazują prawdę nieprzyjemną dla smakoszy trunków: