Z góry przepraszam za mało fachowe zwroty. W zasadzie jest już po sprawie, bo zęba usunołem wczoraj, chciałbym jedynak się upewnić, że to był rzeczywiście jedyny możliwy sposób postępowania.
Ząb miał koronę, mocowaną na tzw. sztyfcie. Zaledwie po trzech latach od jej założenia, w tym roku w styczniu zaczeły się problemy. A konkretnie nie do wytrzymania ból (nie pamiętam czegoś takiego w swoim życiu). Po zrobieniu rentgena całej szczęki okazało się, że ząb zmiany wokół wierzchołka. Padło podejrzenie, że dentysta który opracowywał kanały nie przyłożył się do roboty.
Udałem się do lekarza, w Brukseli gdzie przebywam, który ściął koronę, wyjął sztyft. Na drugiej wizycie okazało się, że dwa korzenie są nieszczelne (perforacja). Lekarz stwierdził, że w tej sytuacji nie sensu, inwestować w tego zęba. (Lekarz ponoć najlepszy w tym mieście wśród Polaków; dobrze wyposażony gabinet, miejscowy personel).
Będąc jednak podejrzliwy zadzwoniłem do znajomej Pani Stomatolog w Warszawie, aby upewnić się w jego diagnozie. Potwierdziła ją, mówiąć że i owszem są techniczne możliwości uszczelnienia perforowanych korzeni, lecz w moim przypadku szanse powodzenia są niskie (zbyt dużo czasu mineło od zdarzenia).
Zęba nie ma, ja tymczasem wertuję net, znajduję informację, że można było np. przeciąć na pół zęba i pozbyć się "dziurawych korzeni". No i mnie szlag trafia jak pomyślę o wszczepaniu implanta)
Proszę o informacje, jaka jest statystyka powodzenia w takich przypadkach.
Dziękuję i pozdrawiam!
Ząb miał koronę, mocowaną na tzw. sztyfcie. Zaledwie po trzech latach od jej założenia, w tym roku w styczniu zaczeły się problemy. A konkretnie nie do wytrzymania ból (nie pamiętam czegoś takiego w swoim życiu). Po zrobieniu rentgena całej szczęki okazało się, że ząb zmiany wokół wierzchołka. Padło podejrzenie, że dentysta który opracowywał kanały nie przyłożył się do roboty.
Udałem się do lekarza, w Brukseli gdzie przebywam, który ściął koronę, wyjął sztyft. Na drugiej wizycie okazało się, że dwa korzenie są nieszczelne (perforacja). Lekarz stwierdził, że w tej sytuacji nie sensu, inwestować w tego zęba. (Lekarz ponoć najlepszy w tym mieście wśród Polaków; dobrze wyposażony gabinet, miejscowy personel).
Będąc jednak podejrzliwy zadzwoniłem do znajomej Pani Stomatolog w Warszawie, aby upewnić się w jego diagnozie. Potwierdziła ją, mówiąć że i owszem są techniczne możliwości uszczelnienia perforowanych korzeni, lecz w moim przypadku szanse powodzenia są niskie (zbyt dużo czasu mineło od zdarzenia).
Zęba nie ma, ja tymczasem wertuję net, znajduję informację, że można było np. przeciąć na pół zęba i pozbyć się "dziurawych korzeni". No i mnie szlag trafia jak pomyślę o wszczepaniu implanta)
Proszę o informacje, jaka jest statystyka powodzenia w takich przypadkach.
Dziękuję i pozdrawiam!
Komentarz