Witam,
mam taki oto problem:
Byłem wczoraj u dentysty bo zauważyłem małą dziurkę w górnej dwójce.
Młoda dentystka wzięła się do pracy, wierci wierci aż wkońcu mówi że dowierciła się do miazgi/nerwa ( czy jakoś tak ) i będzie wymagane leczenie kanałowe o_0
Strasznie się wystraszyłem i zdziwiłem bo ząb ani mnie nie bolał ani nic i nigdy nie miałem kanałowego. No i wsadziła mi trutkę. Mam pytanie czy to jest konieczne? Czy jeśli sie dowierciła do tego nerwa to już kanałówka jest niezbędna? Czytałem, że coś tam, jak miazga jest skażona bakteriami i ma zapalenie ( przy czym ząb wtedy boli ) to jest konieczność leczenia kanałowego ale w moim przypadku Pani dentystka dojechała wiertłem do miazgi, a ból wcześniej nie występował. Wsumie nie wiem jak można stwierdzić czy było to zakażenie bakteryjne etc. Ktoś miał podobny problem? Czy może sprawa jest oczywista i dojechanie do nerwa = leczenie kanałowe i nie ma że boli ?
mam taki oto problem:
Byłem wczoraj u dentysty bo zauważyłem małą dziurkę w górnej dwójce.
Młoda dentystka wzięła się do pracy, wierci wierci aż wkońcu mówi że dowierciła się do miazgi/nerwa ( czy jakoś tak ) i będzie wymagane leczenie kanałowe o_0
Strasznie się wystraszyłem i zdziwiłem bo ząb ani mnie nie bolał ani nic i nigdy nie miałem kanałowego. No i wsadziła mi trutkę. Mam pytanie czy to jest konieczne? Czy jeśli sie dowierciła do tego nerwa to już kanałówka jest niezbędna? Czytałem, że coś tam, jak miazga jest skażona bakteriami i ma zapalenie ( przy czym ząb wtedy boli ) to jest konieczność leczenia kanałowego ale w moim przypadku Pani dentystka dojechała wiertłem do miazgi, a ból wcześniej nie występował. Wsumie nie wiem jak można stwierdzić czy było to zakażenie bakteryjne etc. Ktoś miał podobny problem? Czy może sprawa jest oczywista i dojechanie do nerwa = leczenie kanałowe i nie ma że boli ?
Komentarz