Witam wszystkich
Od 1,5 roku jestem "niewolnikiem" piaskowania i skallingu.
Nie wiem co się stało, ale chyba pod wpływem ogromnego stresu który przeżyłem, bariera ochronna na moich zębach pękła jak bańka mydlana i już jej po prostu nie ma.
Od Kilkunastu miesięcy muszę powtarzać z dość wzmożoną częstotliwością ww. zabieg.
Ostatni raz byłem na tym zabiegu chyba 02. sierpnia. A co jest teraz na moich zębach ? Od 1,5 tygodnia moje zęby ponownie nadają się do tego zabiegu, osad/kamień widać z daleka. W zasadzie to problem tkwi w nadmiernym gromadzeniu się kamienia, a nie w nalocie na zębach. Nie wiem z czego to się bierze. Niespełna miesiąc odstępu pomiędzy poszczególnymi zabiegami to jest jakieś przegięcie, nie stać mnie na to.
Zęby myje 2 razy dziennie, rano i wieczorem, płukanki używam 3-5 razy na dobę. Owszem: palę papierosy, 1,5 paczki dziennie, do tego kawa, herbata itp, ale na litość boską, nie jestem jedynym palaczem i smakoszem kawy, ale nie widziałem by u innych ten proces rozwijał się w tym tempie... problem jest naprawdę dobijający. Co radzicie ? Jak z tym walczyć ( tak wiem, rzucić palenie, mama też mi to mówi ... ). Ale tak na serio ? Czy to nie wskazuje może na jakieś inne problemy zdrowotne ? Chociaż czuję się zdrów jak ryba, mam 24 lata.
Od 1,5 roku jestem "niewolnikiem" piaskowania i skallingu.
Nie wiem co się stało, ale chyba pod wpływem ogromnego stresu który przeżyłem, bariera ochronna na moich zębach pękła jak bańka mydlana i już jej po prostu nie ma.
Od Kilkunastu miesięcy muszę powtarzać z dość wzmożoną częstotliwością ww. zabieg.
Ostatni raz byłem na tym zabiegu chyba 02. sierpnia. A co jest teraz na moich zębach ? Od 1,5 tygodnia moje zęby ponownie nadają się do tego zabiegu, osad/kamień widać z daleka. W zasadzie to problem tkwi w nadmiernym gromadzeniu się kamienia, a nie w nalocie na zębach. Nie wiem z czego to się bierze. Niespełna miesiąc odstępu pomiędzy poszczególnymi zabiegami to jest jakieś przegięcie, nie stać mnie na to.
Zęby myje 2 razy dziennie, rano i wieczorem, płukanki używam 3-5 razy na dobę. Owszem: palę papierosy, 1,5 paczki dziennie, do tego kawa, herbata itp, ale na litość boską, nie jestem jedynym palaczem i smakoszem kawy, ale nie widziałem by u innych ten proces rozwijał się w tym tempie... problem jest naprawdę dobijający. Co radzicie ? Jak z tym walczyć ( tak wiem, rzucić palenie, mama też mi to mówi ... ). Ale tak na serio ? Czy to nie wskazuje może na jakieś inne problemy zdrowotne ? Chociaż czuję się zdrów jak ryba, mam 24 lata.
Komentarz