Dzień dobry. Zapisałam się na to forum, ponieważ nie znajduję pośród swoich nielicznych znajomych nikogo, z kim bym mogła wymienić doświadczenia z zakresu leczenia zębów. Do leczenia swoich wróciłam po niemal dekadzie unikania tematu. Z jednej strony, nic poważnego się nie działo, a z drugiej, miałam na tyle nieciekawą sytuację finansową, że przekładałam decyzję wciąż na później i później. Nigdy w życiu nie bolały mnie zęby i wizualnie wyglądały one zawsze dobrze- za dobrze, jak na to, co się działo w ich wnętrzu. Do pierwszej wizyty po tak długim czasie zmusiła mnie ukruszona plomba. Wchodziło w nią jedzenie i bałam się, że zacznie się rozwijać próchnica. Zapisałam się do kliniki dentystycznej. Na pierwszej wizycie powiedziałam z czym przychodzę. Dentystka zdjęła plombę, wyczyściła i... założyła lekarstwo mówiąc, że ubytek był głęboki i trzeba czekać. W międzyczasie postanowiła zająć się kolejnymi zębami. Zgodziłam się, bo w końcu czas był na to najwyższy. I... zaczęły się problemy. Co rozwiercony ząb, to informacja, że ultragłęboka próchnica i lekarstwo wkładane po kilka razy. Zęby zaczęły autentycznie boleć. Mija drugi rok, jak chodzę regularnie na wizyty i łykam coraz więcej środków antybólowych. Ciągle jest coś nie tak. Po każdej wizycie czuję się gorzej. Mówię jej, że boli mnie już cały łuk, a ona jakby nie zwracała na to uwagi, twierdzi, że czas zająć się zębami po drugiej stronie. Nie mogę spać po nocach, w dzień również mnie boli. I na nagryzanie i na ciepło/zimno, oraz po prostu bolą ot tak. Dopóki nie zaczęłam chodzić na leczenie, nie miałam takich objawów! Dodatkowo, mam wrażenie, że plomby są wykonane niechlujnie. Nie mogę używać nitki, bo nie mogę wbić jej między zęby, ani jej potem wyciągnąć, lub wychodzi cała poszarpana, jakby fragment plomby ją rwał. Powierzchnie plomb mają zadziory i takie jakby popękania, które kaleczą mnie w język. Mam bardzo wąską górną szczękę i język ociera mi się o te powierzchnie i powstają ranki. Długo nie reagowałam, bo nie chcę podważać autorytetu dentysty. Wychodzę z założenia, że ona wie, co robi, ale już zaczyna mi brakować cierpliwości i zdarza się, że płaczę z bóli i bezsilności. Wydałam już kilka tysięcy złotych i jest coraz gorzej. Doszły dziwne objawy, jak swędzące, piekące dziąsła, promieniowanie bólu zębów z górnych na dolne. Jestem przerażona i nie wiem, co robić dalej. Czy szukać innego dentystę? Słyszałam, że nie powinno się tego robić, bo tylko dentysta, który już zaczął leczenie, wie co zrobił i ma jakiś plan na dalsze działanie. Ta sama Pani zrobiła mi jedno leczenie kanałowe zęba, który wciąż ma czucie, choć minął prawie rok od uśmiercenia. Czy to normalne? Kurczę, ja nic nie wiem. Wiem, że wielu z Was na mnie nakrzyczy, że powinnam rozmawiać z dentystką, a nie się wywnętrzać w sieci, ale próbowałam! Ona jakby zmienia temat, odpowiada w taki sposób, że ja dalej nic nie wiem. Obraża się na mnie, kiedy próbuję mówić, że wydaje mi się, że leczenie nie pomaga itd. Proszę o komentarze. Pomóżcie ofierze losu, którą się stałam. Wspomóżcie jakąś radą, dajcie siłę i odwagę do działania.
PS. W piątek idę na kolejną wizytę. Nie potrafię powiedzieć, który ząb mnie boli. A mam wrażenie, że moja dentystka tym bardziej nie będzie wiedziała co z tym fantem zrobić. Idą święta i czuję, że pośród 12 wigilijnych potraw będzie ibuprom...
PS. W piątek idę na kolejną wizytę. Nie potrafię powiedzieć, który ząb mnie boli. A mam wrażenie, że moja dentystka tym bardziej nie będzie wiedziała co z tym fantem zrobić. Idą święta i czuję, że pośród 12 wigilijnych potraw będzie ibuprom...
Komentarz