Witam. Ostatnio byłem u nowej dentystki gdyż bolała mnie górna piątka od jedzenie słodkiego/zimnego/ciepłego, byłem u nowej, bo moja stara schrzaniła mi właśnie tą piątke, i jeszcze jednego zęba ..., ale to nie jest tutaj istotne. Otóż pod tą piątką, pod wypełnieniem rozrastała się próchnica, doktor próbowała uratować zęba, ale jednak okazało się że to już kanałówka więc w wtorek. założyła mi truciznę. Ogólnie nie bolał, czułem że ząb się jednak truje jeśli tak można określić, jednak po 4h coś tam zjadłem i odpadł kawałek wypełnienia, tego dnia nie mogłęm już do niej wrócić.
Wracam następnego, pokazuje, mówi że to mały kawałek i nie przeszkadza, nie trzeba dokładać z powrotem.
Natomiast pod koniec drugiego dnia, zacząłem leciutko odczuwać zęba (np. przy jedzeniu, albo zaciskaniu szczęki, a szczególnie przy uderzaniu o niego czymś w ramach testu itd.).
Trzeciego dnia, czyli dziś byłem u niej, no mówi że w sumie nie wie czemu tak się dzieje dokładnie, ale mimo to trochę powierciła (ząb jeszcze lekko bolał miejscowo przy wierceniu (nie tak samo mocno jak pierwotnie przed zatruciem xD)), dołożyła na nowo i zamknęła.
Była to godzina 14. Myślałem że coś minie, jednak po zaraz po tym rozwierceniu i po nowym wypełnieniu zauważyłem że ból jest silniejszy. To znaczy sam z siebie nie boli, jedynie czuje jakby coś tam "siedziało" lub się działo w zębie lub w nerwie, jednak mocniej zacząłem go czuć przy jedzeniu i zaciskaniu szczęki i uderzaniu.
Szczerze nie wiem co sądzić. Jest to moja trzecia kanałówka w życiu, i poprzednie dwie przy zatruwaniu przebiegały bez bólowo po zatruciu. Czy może tak się dziać ?? Czy to minie?
Dodam tylko że sam doktor powiedział że jeśli będzie mi coś doskwierać nadal do poniedziałku (bo oryginalnie umówiony na kanałówkę jestem 03.03.2020 to mam wrócić do niej to mi go znieczuli miejscowo i wtedy usunie nerwa, chociaż jak to powiedziała "wolałaby aby się zatruł do końca sam"
Wracam następnego, pokazuje, mówi że to mały kawałek i nie przeszkadza, nie trzeba dokładać z powrotem.
Natomiast pod koniec drugiego dnia, zacząłem leciutko odczuwać zęba (np. przy jedzeniu, albo zaciskaniu szczęki, a szczególnie przy uderzaniu o niego czymś w ramach testu itd.).
Trzeciego dnia, czyli dziś byłem u niej, no mówi że w sumie nie wie czemu tak się dzieje dokładnie, ale mimo to trochę powierciła (ząb jeszcze lekko bolał miejscowo przy wierceniu (nie tak samo mocno jak pierwotnie przed zatruciem xD)), dołożyła na nowo i zamknęła.
Była to godzina 14. Myślałem że coś minie, jednak po zaraz po tym rozwierceniu i po nowym wypełnieniu zauważyłem że ból jest silniejszy. To znaczy sam z siebie nie boli, jedynie czuje jakby coś tam "siedziało" lub się działo w zębie lub w nerwie, jednak mocniej zacząłem go czuć przy jedzeniu i zaciskaniu szczęki i uderzaniu.
Szczerze nie wiem co sądzić. Jest to moja trzecia kanałówka w życiu, i poprzednie dwie przy zatruwaniu przebiegały bez bólowo po zatruciu. Czy może tak się dziać ?? Czy to minie?
Dodam tylko że sam doktor powiedział że jeśli będzie mi coś doskwierać nadal do poniedziałku (bo oryginalnie umówiony na kanałówkę jestem 03.03.2020 to mam wrócić do niej to mi go znieczuli miejscowo i wtedy usunie nerwa, chociaż jak to powiedziała "wolałaby aby się zatruł do końca sam"