Witam.Mam pewien problem z zębem...ale zacznę od początku:
W maju ubiegłego roku strasznie mnie bolał ząb (przedostatni w lewej,górnej szczęce patrząc od strony pacjenta),więc udałem się do pogotowia dentystycznego.Coś tam mi rozwiercili,podali truciznę,zaplombowali i jest ok (był tylko lekki ból zęba,ale lepsze to niż poprzedni ból).Następnie udałem się do dentysty,który mi rozwiercił i jeszcze raz zatruł.W kolejnej wizycie od razu poprosiłem znieczulenie (taka mini strzykawka,dentysta wstrzykiwał w dziąsło i podniebienie - niemiłe uczucie ) i dentysta ukończył zęba,czyli wykonał szereg zadań,ale ważne jest to,że nic mnie nie bolało.
Pozbyłem się mojego problemu,lecz rodzice uważali,że trzeba zrobić wszystkie zęby,żeby mieć spokój.Ok zgodziłem się,więc dentystka wysłała mnie na zrobienie rentgena zęba (ten ząb jest z drugiej strony poprzedniego,te samo umiejscowienie,czyli przedostatni,tyle,że po drugiej stronie szczęki).Następnie udałem się z tym zdjęciem do dentysty.I wtedy zaczął się koszmar... Po prostu znieczulenie "nie działało"... jednak jakoś przebrnąłem przez kilka wizyt i zaczęła się dzisiejsza.W sumie pod koniec każdej wizyty dentysta zatruwał zęba (jednak bezskutecznie - ząb dalej boli) i zaplombował itd.W pewnym momencie rozwiercił poprzedni "fleczer" i zapytał mnie czy mnie boli,gdy wkłada mi taką małą szpileczkę (to jest chyba jakiś pilnik),ledwo co wbił w kanał,ogromny ból się pojawił.Ok zatruł jeszcze raz...A dzisiaj powtórka z rozrywki,z tą różnicą,że dentysta podał mi znieczulenie(czułem odrętwienie,czyli ok) i (po jakiejś chwili) sprawdził czy coś czuję (dotykał gdzieś w okolicach zęba takim jakby hakiem - nic a nic mnie nie bolało) więc ponownie wbił mi ten mini szpikulec z piekła rodem.Jak się domyślacie poczułem ogromny ból...Niestety ten "manewr" był powtarzany kilka razy...Dentysta ponowie zatruł ząb i mam miesiąc czasu do następnej wizyty...Ja chyba uciekam z domu,bo ten ból jest nie do wytrzymania,w szczególności,gdy dentysta twierdzi,że "ząb jest martwy" i "ząb jest zatruty".I co z tego,skoro ząb podczas wizyty strasznie mnie boli .Mam w związku z tym kilka pytań:
1.Dlaczego te kanałowe leczenie drugiego zęba mnie bardzo boli,pomimo tego,że był 5-krotnie zatruwany oraz podane było znieczulenie?
2.Czy tylko ja jestem jakiś "inny" ? Różne osoby nie mają takiego dziwnego zęba,tylko ja
3.Czy jest jakieś 100% pewne znieczulenie,nawet w same epicentrum bólu?Ten ból jest tak ogromny,że ja "latałem" po całym fotelu dentystycznym
Z góry dziękuję za pomoc,oraz pozdrawiam
W maju ubiegłego roku strasznie mnie bolał ząb (przedostatni w lewej,górnej szczęce patrząc od strony pacjenta),więc udałem się do pogotowia dentystycznego.Coś tam mi rozwiercili,podali truciznę,zaplombowali i jest ok (był tylko lekki ból zęba,ale lepsze to niż poprzedni ból).Następnie udałem się do dentysty,który mi rozwiercił i jeszcze raz zatruł.W kolejnej wizycie od razu poprosiłem znieczulenie (taka mini strzykawka,dentysta wstrzykiwał w dziąsło i podniebienie - niemiłe uczucie ) i dentysta ukończył zęba,czyli wykonał szereg zadań,ale ważne jest to,że nic mnie nie bolało.
Pozbyłem się mojego problemu,lecz rodzice uważali,że trzeba zrobić wszystkie zęby,żeby mieć spokój.Ok zgodziłem się,więc dentystka wysłała mnie na zrobienie rentgena zęba (ten ząb jest z drugiej strony poprzedniego,te samo umiejscowienie,czyli przedostatni,tyle,że po drugiej stronie szczęki).Następnie udałem się z tym zdjęciem do dentysty.I wtedy zaczął się koszmar... Po prostu znieczulenie "nie działało"... jednak jakoś przebrnąłem przez kilka wizyt i zaczęła się dzisiejsza.W sumie pod koniec każdej wizyty dentysta zatruwał zęba (jednak bezskutecznie - ząb dalej boli) i zaplombował itd.W pewnym momencie rozwiercił poprzedni "fleczer" i zapytał mnie czy mnie boli,gdy wkłada mi taką małą szpileczkę (to jest chyba jakiś pilnik),ledwo co wbił w kanał,ogromny ból się pojawił.Ok zatruł jeszcze raz...A dzisiaj powtórka z rozrywki,z tą różnicą,że dentysta podał mi znieczulenie(czułem odrętwienie,czyli ok) i (po jakiejś chwili) sprawdził czy coś czuję (dotykał gdzieś w okolicach zęba takim jakby hakiem - nic a nic mnie nie bolało) więc ponownie wbił mi ten mini szpikulec z piekła rodem.Jak się domyślacie poczułem ogromny ból...Niestety ten "manewr" był powtarzany kilka razy...Dentysta ponowie zatruł ząb i mam miesiąc czasu do następnej wizyty...Ja chyba uciekam z domu,bo ten ból jest nie do wytrzymania,w szczególności,gdy dentysta twierdzi,że "ząb jest martwy" i "ząb jest zatruty".I co z tego,skoro ząb podczas wizyty strasznie mnie boli .Mam w związku z tym kilka pytań:
1.Dlaczego te kanałowe leczenie drugiego zęba mnie bardzo boli,pomimo tego,że był 5-krotnie zatruwany oraz podane było znieczulenie?
2.Czy tylko ja jestem jakiś "inny" ? Różne osoby nie mają takiego dziwnego zęba,tylko ja
3.Czy jest jakieś 100% pewne znieczulenie,nawet w same epicentrum bólu?Ten ból jest tak ogromny,że ja "latałem" po całym fotelu dentystycznym
Z góry dziękuję za pomoc,oraz pozdrawiam