Witam wszystkich. Jako, że jest to mój pierwszy post przywitam się.
Mam niemały problem z kamieniem nazębnym. Otóż przez ostatnie lata wizytowałem u swojego stałego dentysty raz na pół roku do roku na przeglądy i ewentualne plombki (dodam jeszcze, że wizyty i zabiegi stomatologiczne to mój słaby punkt - po prostu się boję a przy borowaniu mdleję).
Problem jednak pojawił się w przeciągu ostatniego półtora roku. A mianowicie kamień nazębny, który jest wrzodem... skalowanie i piaskowanie starczają na ok. 2 miesiące. Nic nie daje regularne mycie zębów po każdym posiłku (ok. 5-6 razy dziennie) + płyny do płukania i nici dentystyczne. Po prostu po ok. 2 miesiącach na jedynkach żuchwy są naloty kamienia już widzialne (na szczęce też). Towarzyszy temu nieświeży zapach z ust (i to jest po prostu tragedia).
Po ostatniej wizycie u mojego dentysty, stwierdził, iż jest to indywidualny problem śliny, która zawiera w sobie coś co powoduje kamień (mój ojciec ma podobny problem, a leczymy się u jednego stomatologa).
Tak więc mogę tylko podejrzewać, że w moim przypadku ślina jest głównym powodem mojego problemu. Ale przecież jesteśmy tym co jemy, więc może mógłbym jej skład jakoś zmodyfikować przez zmianę diety? Chociaż nie wiem co tu zmieniać bo od roku chodzę na regularne treningi na siłownię, basen i dostosowałem swoją dietę do wysokobiałkowej i problem jest dalej.
Jak sięgam pamięcią to od 17 maja 2012 r. przestałem pić napoje typu cola (pamiętny dzień, bo wcześniej wypijałem ok. 2-3 litrów dziennie, a teraz jestem "czysty"). Może w tym jest problem?
Czy ktoś może mi wskazać propozycję rozwiązania mojego problemu? Waham się ciągle nad wizytą u stomatologa na zdjęcie kamienia, bo ostatnio byłem w lipcu (i to by była już 5 wizyta w tym roku). Nie mówię tu o pieniądzach wydanych, bo zdrowie nie ma swojej ceny, ale o rozwiązaniu problemu, bo częste skalowanie zębów z tego co wiem też negatywnie wpływa na ich stan.
proszę o pomoc i z góry dziękuję.
pozdrawiam,
Łukasz.
Mam niemały problem z kamieniem nazębnym. Otóż przez ostatnie lata wizytowałem u swojego stałego dentysty raz na pół roku do roku na przeglądy i ewentualne plombki (dodam jeszcze, że wizyty i zabiegi stomatologiczne to mój słaby punkt - po prostu się boję a przy borowaniu mdleję).
Problem jednak pojawił się w przeciągu ostatniego półtora roku. A mianowicie kamień nazębny, który jest wrzodem... skalowanie i piaskowanie starczają na ok. 2 miesiące. Nic nie daje regularne mycie zębów po każdym posiłku (ok. 5-6 razy dziennie) + płyny do płukania i nici dentystyczne. Po prostu po ok. 2 miesiącach na jedynkach żuchwy są naloty kamienia już widzialne (na szczęce też). Towarzyszy temu nieświeży zapach z ust (i to jest po prostu tragedia).
Po ostatniej wizycie u mojego dentysty, stwierdził, iż jest to indywidualny problem śliny, która zawiera w sobie coś co powoduje kamień (mój ojciec ma podobny problem, a leczymy się u jednego stomatologa).
Tak więc mogę tylko podejrzewać, że w moim przypadku ślina jest głównym powodem mojego problemu. Ale przecież jesteśmy tym co jemy, więc może mógłbym jej skład jakoś zmodyfikować przez zmianę diety? Chociaż nie wiem co tu zmieniać bo od roku chodzę na regularne treningi na siłownię, basen i dostosowałem swoją dietę do wysokobiałkowej i problem jest dalej.
Jak sięgam pamięcią to od 17 maja 2012 r. przestałem pić napoje typu cola (pamiętny dzień, bo wcześniej wypijałem ok. 2-3 litrów dziennie, a teraz jestem "czysty"). Może w tym jest problem?
Czy ktoś może mi wskazać propozycję rozwiązania mojego problemu? Waham się ciągle nad wizytą u stomatologa na zdjęcie kamienia, bo ostatnio byłem w lipcu (i to by była już 5 wizyta w tym roku). Nie mówię tu o pieniądzach wydanych, bo zdrowie nie ma swojej ceny, ale o rozwiązaniu problemu, bo częste skalowanie zębów z tego co wiem też negatywnie wpływa na ich stan.
proszę o pomoc i z góry dziękuję.
pozdrawiam,
Łukasz.
Komentarz