witam,
W ciągu kilku miesięcy odwiedziłam kilku specjalistów i mam wrażenie, że jestem w punkcie wyjścia.
Historia rozpoczęła się u higienistki. Podczas czyszczenia kamienia dowiedziałam się, że mam mocno odsłonięte szyjki, zrobiły mi się kieszonki, których nie da się już usunąć oraz, że grozi mi parodontoza. Zaskoczyło mnie to, ponieważ mam 30 lat, kamień usuwam regularnie, czyszczę zęby minimum 2-3 razy dziennie, przeglądów u dentysty dokonuję również regularnie. Skąd więc taka nagła zmiana ?
Od tego czasu byłam u kilku specjalistów i każdy mówi coś innego:
Wszyscy:
- niewłaściwe mycie zębów (kółeczka, zamiast pionowego wymiatania)
- odsłonięte szyjki
- kieszonki
- brak możliwości cofnięcia się aktualnego stanu
- ryzyko parodontozy i wypadnięcia zębów
Dentysta
- spekulacje dotyczące bakterii w jamie ustnej (test sprawdzający - koszt kilkaset złotych, na który się nie zdecydowałam)
Ortodonta 1 i Ortodonta 3
- szkodliwe picie soków owocowych i coli (zupełnie mnie nie dotyczy)
- tłoczenie zębów
- brak możliwości leczenia aparatem ruchomym
- konieczność założenia aparatu stałego na 2-3 lata
Ortodonta 2
- odradzenie stałego aparatu, ze względu na ryzyko większego obniżenia szyjek
- ryzyko zdjęcia takiego aparatu wraz "z zębami"
- propozycja aparatu ruchomego
- wyrwanie zęba na dole
Dodam, że najbardziej wystraszyła mnie wizja parodontozy i wypadnięcia zębów. Sam aparat to decyzja na długie lata, spory koszt, wiele wizyt i nie mam pewności czy jest na pewno konieczny.
Co więc robić ?
W ciągu kilku miesięcy odwiedziłam kilku specjalistów i mam wrażenie, że jestem w punkcie wyjścia.
Historia rozpoczęła się u higienistki. Podczas czyszczenia kamienia dowiedziałam się, że mam mocno odsłonięte szyjki, zrobiły mi się kieszonki, których nie da się już usunąć oraz, że grozi mi parodontoza. Zaskoczyło mnie to, ponieważ mam 30 lat, kamień usuwam regularnie, czyszczę zęby minimum 2-3 razy dziennie, przeglądów u dentysty dokonuję również regularnie. Skąd więc taka nagła zmiana ?
Od tego czasu byłam u kilku specjalistów i każdy mówi coś innego:
Wszyscy:
- niewłaściwe mycie zębów (kółeczka, zamiast pionowego wymiatania)
- odsłonięte szyjki
- kieszonki
- brak możliwości cofnięcia się aktualnego stanu
- ryzyko parodontozy i wypadnięcia zębów
Dentysta
- spekulacje dotyczące bakterii w jamie ustnej (test sprawdzający - koszt kilkaset złotych, na który się nie zdecydowałam)
Ortodonta 1 i Ortodonta 3
- szkodliwe picie soków owocowych i coli (zupełnie mnie nie dotyczy)
- tłoczenie zębów
- brak możliwości leczenia aparatem ruchomym
- konieczność założenia aparatu stałego na 2-3 lata
Ortodonta 2
- odradzenie stałego aparatu, ze względu na ryzyko większego obniżenia szyjek
- ryzyko zdjęcia takiego aparatu wraz "z zębami"
- propozycja aparatu ruchomego
- wyrwanie zęba na dole
Dodam, że najbardziej wystraszyła mnie wizja parodontozy i wypadnięcia zębów. Sam aparat to decyzja na długie lata, spory koszt, wiele wizyt i nie mam pewności czy jest na pewno konieczny.
Co więc robić ?