Krótka historia: w połowie wyrośnięta ósemka, w piątek ból (do zniesienia), w sobotę straszny ból, w niedzielę wyskoczyła opuchlizna i szczękościsk (ledwo mogę kanapkę włożyć do buzi , ból jednak przeszedł.

Dzisiaj jest poniedziałek, poszedłem do chirurga, próbował cośtam podłubać, ale szczękościsk był tak duży, że nie udało się nic zrobić, zapisał antybiotyk (augmentin) i kazał się stawić na wyrwanie chwasta ("nic już z niej nie będzie"). No i ok, tylko z różnych względów (podróże służbowe) będę wstanie poddać się zabiegowi dopiero za dwa tygodnie.

Moje pytania:
1. czy szczękościsk do tego czasu minie?
2. jak się zrelaksować? bo jak tylko słyszę o "dłutowaniu", "nawiercaniu" to mi się ciśnienie podnosi od razu...
3. ten antybiotyk jest na stan zapalny tak?

dzięki,