Tweet
Witam, od lat uczęszczam do tej samej Pani Doktor w tej dziedzinie, zawsze byłem zadowolony i ani razu nie było problemów. Aż do tego czasu gdy dowiedziałem się o leczeniu kanałowym, cóż moja matka miała ów leczenie w nie jednym zębie i bez problemu się u niej odbywał.
Cóż, ów kuracja odbywa się już 3 tydzień z rzędu. Chodze do niej w tej sprawie 1 w tygodniu.
Jak byłem 1 raz, to dała trutkę i miałem wrócić za tydzień.
Wróciłem i czegoś tutaj nie rozumiałem... Zaczęła mi wyciągać nerwa, czułem jak to robi, bolało... ale dało się przeżyć, po czym dała trutkę kolejną i miałem wrócić za tydzień, z tego wszystkiego zapomniałem się zapytać czy powinna wyciągać nerwa skoro ząb nie jest jeszcze w pełni zatruty ?
No i tutaj zaczęły się schody.
Po ów 2 razie przez cały tydzień czekania ząb mnie bolał w trakcie przeżuwania posiłku przez co ciężko było mi jeść z jednej strony, oraz od samego dotyku ścianek zęba np. palcem, dziś jak właśnie byłem 3 raz to mówię że mnie bolał, ona rzekła że w takim razie mogłem przyjść wcześniej, no ale cóż, standard - rozwierciła plombę (myslałem że będzie mnie ostro boleć, no ale tak nie było), wzięła znów tą "igiełkę" do wyciagania nerwa, wsadziła w to samo miejsce i pogrzebała i znów coś wyciągnęła... tylko tym razem ten ból był chory w momencie wyciągania
. Później znów nałożyła plombę (no i pewnie trutkę daje głowę xd (aczkolwiek nie zapytałem)), zapytałem zaś czemu bolał ? Rzekła że: "prawdopodobnie z powodu że nerw nie był do końca wyciągnięty i teraz nie powinien boleć, no ale się okaże".
Nie wiem czy to cokolwiek poprawi, po godzinie wciąż od dotyku boli ząb, oraz jak zagryzam szczękę to czuje teraz takie kucie w jakimś miejscu.
Nie wiem czy tak powinno być ? Może faktycznie trzeba odczekać np. do 2 dni aby coś się zagoiło (o ile jest cokolwiek co może się goić, bo sam nie wiem) ?
No i czy w ogóle wyciąganie nerwa powinno się odbywać jeśli ząb nie jest w pełni zatruty ?
Proszę o jakieś wskazówki.
Cóż, ów kuracja odbywa się już 3 tydzień z rzędu. Chodze do niej w tej sprawie 1 w tygodniu.
Jak byłem 1 raz, to dała trutkę i miałem wrócić za tydzień.
Wróciłem i czegoś tutaj nie rozumiałem... Zaczęła mi wyciągać nerwa, czułem jak to robi, bolało... ale dało się przeżyć, po czym dała trutkę kolejną i miałem wrócić za tydzień, z tego wszystkiego zapomniałem się zapytać czy powinna wyciągać nerwa skoro ząb nie jest jeszcze w pełni zatruty ?
No i tutaj zaczęły się schody.
Po ów 2 razie przez cały tydzień czekania ząb mnie bolał w trakcie przeżuwania posiłku przez co ciężko było mi jeść z jednej strony, oraz od samego dotyku ścianek zęba np. palcem, dziś jak właśnie byłem 3 raz to mówię że mnie bolał, ona rzekła że w takim razie mogłem przyjść wcześniej, no ale cóż, standard - rozwierciła plombę (myslałem że będzie mnie ostro boleć, no ale tak nie było), wzięła znów tą "igiełkę" do wyciagania nerwa, wsadziła w to samo miejsce i pogrzebała i znów coś wyciągnęła... tylko tym razem ten ból był chory w momencie wyciągania
. Później znów nałożyła plombę (no i pewnie trutkę daje głowę xd (aczkolwiek nie zapytałem)), zapytałem zaś czemu bolał ? Rzekła że: "prawdopodobnie z powodu że nerw nie był do końca wyciągnięty i teraz nie powinien boleć, no ale się okaże".Nie wiem czy to cokolwiek poprawi, po godzinie wciąż od dotyku boli ząb, oraz jak zagryzam szczękę to czuje teraz takie kucie w jakimś miejscu.
Nie wiem czy tak powinno być ? Może faktycznie trzeba odczekać np. do 2 dni aby coś się zagoiło (o ile jest cokolwiek co może się goić, bo sam nie wiem) ?
No i czy w ogóle wyciąganie nerwa powinno się odbywać jeśli ząb nie jest w pełni zatruty ?
Proszę o jakieś wskazówki.