invoisse.com deneme bonusu veren siteler deneme bonusu deneme bonusu veren siteler asikovanje.net bahis siteleri sleephabits.net
casino siteleri
agario
deneme bonusu veren siteler
adana web tasarım
hd sex video
Sikis izle Sikis izle
escort pendik ümraniye escort
Mobilbahis
bonus veren siteler
köpek eğitimi
casinoslot bahisnow sultanbet grandpashabet
onlinecasinoss.com
SERDECZNIE Zapraszamy do naszego gabinetu: ul. Witkiewicza 75, 44-102 Gliwice, TEL. +48 500 701 500
4
Z życia wzięte: Burza po wymianie plomby
15 lipca 2017 --- Drukuj

To miała być zwyczajna wymiana plomby. Skończyło się najkoszmarniejszymi 4 dniami w życiu. Oczywiście podczas weekendu – bo najgorsze przypadłości zdrowotne (szczególnie te, które dotyczą jamy ustnej i zębów) pojawiają się najczęściej wtedy, gdy wszystkie gabinety medyczne są zamknięte na głucho…

Wiele lat temu po raz pierwszy doświadczyłam, czym jest ból zęba – konkretnie dolnej szóstki. Taki prawdziwy, dojmujący, nie opuszczający ani na moment. Ba, narastający nawet! Pomocy znikąd, środków przeciwbólowych też nie było pod ręką. Na dodatek była to niedziela w czasach PRL-u, a więc wtedy, gdy działała tylko apteka pełniąca dyżur – bodaj jedna na cały powiat, a o pogotowiu dentystycznym nikt jeszcze nie słyszał.

Przyjmujący w państwowej lecznicy dentysta, którego odwiedziłam następnego dnia, licząc, że zrobi coś, co przyniesie mi ulgę, rzeczywiście zadziałał skutecznie: rozwiercił ząb i założył porządną plombę – amalgamatową, bo wtedy innych nie było. Ból zniknął, a ja obiecałam sobie solennie, że zrobię wszystko, aby już nigdy więcej ząb mnie nie bolał. Żaden. A w szczególności wspomniana feralna szóstka. Nie przypuszczałam, że ten sam ząb po wielu latach dokuczy mi tak bardzo, iż doprowadzi mnie: prawie na kraj szaleństwa, do wycięcia z życiorysu kilku dni i poznania, jak bardzo przydaje się mieć w lodówce maślankę w prostopadłościennym, kartonowym opakowaniu, numer telefonu do swojego dentysty, a w pobliżu miejsca zamieszkania – nowoczesne pogotowie stomatologiczne.

Wspominany dentysta dobrze wykonał swoją pracę: zaplombowana szóstka nigdy mi nie dokuczyła, a amalgamatowe wypełnienie tkwiło w zębie jak przymurowane – przez wiele lat. Wprawdzie nie wyglądało ładnie i szóstka jako jedyna straszyła ciemnym kolorem na tle pozostałych zębów mających szkliwo w odcieniu delikatnego écru, ale nie było ani potrzeby, ani konieczności wymiany wypełnienia. Nic jednak nie trwa wiecznie. Nadszedł czas, kiedy wyglądająca na wiecznotrwałą plomba z amalgamatu stała się nieszczelna i część wypełnienia (a może szkliwa?) wykruszyła się. Poniekąd nawet ucieszyłam się z tego – bo pojawił się pretekst, aby wymienić ciemny, nieestetyczny amalgamat na nowoczesną, światłoutwardzalną i estetyczną plombę.

Środa – dzień zabiegu

Pomaszerowałam więc do dentysty. Nie był to mój zaprzyjaźniony stomatolog, u którego leczę zęby od wielu lat. Był to specjalista polecony, sprawdzony i chwalony – nie przez ludzi piszących opinie w internecie, ale przez osoby mi bliskie i godne zaufania. Czekając na wizytę, studiowałam treść zabawnych sentencji wypisanych na drzwiach z mrożonego szkła oraz wiszących na ścianie poczekalni licznych dyplomów i certyfikatów z zakresu endodoncji i implantologii. Nie boję się zabiegów stomatologicznych i kiedy asystentka zaprosiła mnie na wizytę, w dobrym nastroju wkroczyłam do gabinetu stomatologicznego. Dentysta przeprowadził wywiad, pooglądał uważnie pociemniałą od amalgamatu szóstkę, delikatnie podał znieczulenie, usunął starą plombę, oczyścił wnętrze zęba i przygotował go pod dalsze leczenie kanałowe. Na koniec zamknął szczelnie zęba opatrunkiem i wyznaczył termin kolejnej wizyty.

– Ząb może pobolewać przez jakiś czas, ale to normalne zjawisko. Delikatnie proszę zęby szczotkować, a w razie bólu można wziąć coś na jego uśmierzenie. W razie problemów lub pytań, proszę dzwonić – usłyszałam.

Opuszczając gabinet czułam się cokolwiek dziwnie – było to moje pierwsze w życiu znieczulenie i dość niekomfortowo było mi z pozbawioną czucia lewą połową żuchwy i języka…

Kiedy po kilku godzinach znieczulenie zeszło, poczułam, że dziąsła przy leczonym zębie są tkliwe, a nagryzanie czegokolwiek po lewej stronie jamy ustnej – niemożliwe. Wieczorem jednak bez problemów umyłam zęby i spokojnie przespałam noc.

Czwartek – pierwszy dzień po zabiegu. Niewinne złego początki

Poranna detekcja językiem po leczonej stronie wykazała lekkie opuchnięcie tkanek i podłużne pionowe wybrzuszenie w dziąśle. W okolicy szóstki delikatnie ćmił ból, ale był to raczej ucisk niż coś promieniującego.

24 godziny po zabiegu, czyli w czwartkowe popołudnie, pomyślałam po raz pierwszy, że coś jest nie tak. We wnętrzu leczonej szóstki pojawiło się bowiem lekkie pulsowanie, a w dziąśle zaczęło narastać subtelnie uczucie rozpierania. Pomna doświadczeń z leczenia kanałowego przeprowadzonego na innym trzonowcu kilka lat temu, wiedziałam, że tym razem jest nieco inaczej: bo do powodującego dyskomfort lekkiego, ale coraz bardziej dokuczliwego pobolewania w dziąśle, które zaczęło promieniować w kierunku ucha, gardła i głowy, dołączyły uczucie ciepła pod powiekami i specyficzny niepokój. Profilaktycznie zmierzyłam temperaturę: 36,7ºC, więc normalnie. Przed północą pulsowanie we wnętrzu zęba było jednak na tyle wyraźne, że mogłam je uznać za perfekcyjnie zsynchronizowane z tykaniem zegara ściennego w mojej kuchni; bólu nie dało się już ignorować, a lewą część żuchwy czułam jako wyraźnie cieplejszą od prawej. Termometr wprawdzie znów pokazał zdrową normę, ale wzięłam środek działający przeciwbólowo i przeciwgorączkowo, chcąc przespać spokojnie noc. Chłodziłam też przez kwadrans dziąsła, trzymając w buzi wodę wyjętą z lodówki. Przed snem wyszczotkowałam delikatnie jamę ustną i przepłukałam ją ziołową płukanką o działaniu ściągającym i antyseptycznym. Ufna w moc dość silnego środka przeciwbólowego, położyłam się spać.

Nad ranem obudził mnie ból. Bolała leczona okolica, doskwierało lekko gardło i ucho. W zębie pulsowało mniej subtelnie niż wieczorem, a dziąsło lekko nabrzmiało. Nie mając niczego lepszego pod ręką, sięgnęłam do lodówki po karton z maślanką i przyłożyłam go do policzka, a usta przepłukałam kilkakrotnie zimną wodą. Przeczekałam tak godzinę, aż nadejdzie pora, kiedy będę mogła wziąć lek przeciwbólowy. Zjadłam banana i sucharka, żeby nie brać leku na pusty żołądek i po zaaplikowaniu medykamentu po jakimś czasie usnęłam, zmęczona zastanawianiem się, dlaczego lek działa tak wolno i nie tak skutecznie, jak zawsze…

Piątek – drugi dzień po zabiegu. Burza rozpętana

Rankiem ból nie był tak uciążliwy, jak w czwartek wieczorem, ale pulsowanie zęba i uczucie jego wypierania z dziąsła zaczynało być irytujące. Narastała we mnie ochota na… własnoręczne wyciągnięcie szóstki z dziąsła. Cóż, człowiek to istota dążąca do zapewnienia sobie komfortu…

Ból zaczął potężnieć od południa. Lek przeciwbólowy pomagał na ok. 2 godziny i nie usuwał bólu całkiem. Żeby jakoś przetrwać 4 godziny do przyjęcia kolejnej dawki leku, chłodziłam jamę ustną wodą z lodówki, a lewą stronę dolnej części twarzy okładałam zimnym żelowym kompresem i cyklicznie płukałam ziołowym płynem. Nie było miło, ale też i tragedii z tego nie robiłam, wiedząc, że ząb wypełniony lekarstwem boleć może i to całkiem mocno. Do arsenału moich metod zaradczych dodałam jeszcze gęsty napar z rumianku (saszetka na 1/4 szklanki wrzątku). Płynem płukałam buzię, a saszetkę z papką ziołową zastosowałam jako kojący i przeciwzapalny okład na dziąsła. Pomogło na chwilę…

Wieczór przyniósł niemiłą niespodziankę: uczucie „łamania” w stawach i kościach oraz gorączkowe ciepło pod powiekami. Kolejna dawka środka przeciwbólowego zaledwie tylko tonizowała coraz silniejszy ból, nie znosząc go nawet na 2 godziny. Pomimo późnej pory zadzwoniłam do mojego dentysty, stwierdzając, że nawet moja odporność na ból zaczyna się kończyć. Dentysta zalecił zamianę leku na taki, który będzie działał nie tylko przeciwbólowo, ale i przeciwzapalnie. Niespecjalnie mnie ten pomysł przekonywał, bo to oznaczało, że muszę zastąpić naprawdę silny przeciwbólowy środek czymś znacznie słabszym.

Ryzyk fizyk” – pomyślałam i zdesperowana sięgnęłam po lek z poczciwym kwasem acetylosalicylowym. Kiedy lekarstwo pomogło bardziej niż poprzednie, olśniło mnie: mogę mieć zapalenie tkanek okołowierzchołkowych zęba. Dlatego środek działający tylko przeciwbólowo nie jest skuteczny.

Niewielka ulga w bólu, brak gorączki i łamania w stawach były tak komfortowe, że udało mi się zasnąć – z zimnym kompresem żelowym na policzku.

Sobota – trzeci dzień po zabiegu. Chodzenie po ścianach

Boli! Bardzo! Obudziłam się grubo przed świtem i odruchowo przyłożyłam dłoń do policzka. Miałam gorączkę i pociłam się. Spałam zaledwie 2 godziny. Kolejną dawkę leku mogłam wziąć dopiero za 3,5 godziny. To szaleństwo! Nie wytrzymam tyle! Ból jest nie do zniesienia! Wyskoczyłam z łóżka, wrzuciłam ciepły już okład żelowy do zamrażarki i zastąpiłam go kartonem maślanki z lodówki, a potem kostką zamrożonego masła, którą owinęłam w czystą ściereczkę i przyłożyłam do policzka. Do tego płukanie zimną wodą z lodówki na przemian z gęstym zimnym naparem z rumianku i spacery po domu przeplatane kładzeniem się do łóżka – wszystko po to, aby złagodzić ból i odwrócić jakoś od niego uwagę.

Gardło drapało, ucho pulsowało, w głowie huczało, boczno-tylna część szyi była napięta, lewa strona języka i lewy staw skroniowo-żuchwowy bolały przy każdym poruszeniu szczękami, dziąsło nabrzmiało i między nim a wewnętrzną stroną policzka zaczął szybko tworzyć się wał opuchlizny. Uczucie wypierania z przyzębia feralnej szóstki było tak silne, że wydawało się, iż ząb wyskoczy z tkanek. Ale siedział mocno – ani drgnął przy próbie poruszania nim. Objawy, które miałam, wyraźnie wskazywały na ostre zapalenie tkanek okołowierzchołkowych. To nie przelewki, bo samopoczucie ogólne było fatalne. Wizja powikłań dalszych w postaci ropnia mózgu, zawału czy trwałego uszkodzenia nerek uderzyła mnie prawie, kiedy zobaczyłam swoją opuchniętą twarz w lustrze… Wiedziałam, że konieczne jest wdrożenie antybiotyków. Jak najszybciej. Ale przecież była czwarta nad ranem i MUSIAŁAM coś zrobić z bólem! Prawie płacząc, chodząc od ściany do ściany (teraz już wiem, stąd wzięło się powiedzenie o chodzeniu z bólu po ścianach), cały czas chłodząc tkanki wodą i okładami, dotrwałam do czasu przyjęcia kolejnej dawki leku. Trochę snu i cykl powtórzył się od nowa.

Zdesperowana pojechałam na pogotowie stomatologiczne. Dentysta potwierdził ostre zapalenie tkanek okołowierzchołkowych zęba, wypisał antybiotyk i zasugerował otwarcie zęba, jeśli pojawi się silna opuchlizna, a ból nie zelżeje. Po konsultacji telefonicznej z moim stomatologiem resztę soboty spędziłam na walce z bólem przerywanej krótkotrwałym snem.

Niedziela – czwarty dzień po zabiegu. Wzorcowa opuchlizna                                                         

W niedzielę po prawie nieprzespanej nocy mogłabym rywalizować z samym Arnoldem Schwarzeneggerem o laur dla posiadacza najbardziej wydatnej żuchwy: opuchlizna dolnej części twarzy z lewej strony była doprawdy imponująca! Na szczęście antybiotyk już działał i ból zelżał oraz znikła gorączka. Samopoczucie stopniowo poprawiało się, ale opuchlizna, pomimo zimnych okładów, trzymała się wytrwale, utrudniając zamykanie i otwieranie ust, mówienie i spożywanie pokarmów. Przymusowo przeszłam więc na dietę półpłynną i miękką: jadłam kremowe zupy, chleb bez skórek krojony w kawałki wielkości na jeden kęs i banany. Wyczerpana bolesnym maratonem, miałam tylko jedną potrzebę: spać. Realizowałam ją z żelazną konsekwencją.

Poniedziałek – piąty dzień po zabiegu. Wielkie otwarcie

Z opuchniętą buzią wkroczyłam rankiem do gabinetu mojego stomatologa. Pomimo silnej tkliwości szczęśliwie udało się podać znieczulenie i otworzyć zęba. Wypłynęło z niego sporo krwi i płynu surowiczego. Prawdopodobnie przyczyną zapalenia tkanek okołowierzchołkowych, które mnie dotknęło, były zjadliwe bakterie beztlenowe bytujące w odrobinie próchnicy, jaka znajdowała się pod usuwaną plombą z amalgamatu. Dostałam małe gąbeczki i zalecenie umieszczania ich w zębie na czas posiłku, nakaz utrzymania zęba w czystości i prośbę o raportowanie samopoczucia. Ból prawie minął, ale opuchlizna nie miała zamiaru ustąpić pomimo zimnych okładów. Wieczorem pojawiła się jeszcze lekka gorączka, otwarty ząb drażnił, ale wszystko szło już ku dobremu.

Wtorek – szósty dzień po zabiegu. Wielkie zamknięcie i odwrót

Wnioskuję o nagrodę dla wynalazców znieczuleń stomatologicznych i szybko działających ssaków. Dzięki znieczuleniu, pomimo wciąż istniejącej silnej opuchlizny, udało się przeprowadzić czyszczenie kanałów i zamknięcie zęba opatrunkiem. Z kolei ssak okazał się niezastąpiony przy odbarczeniu opuchniętej części twarzy ze zgromadzonej w okolicy dziąseł treści. Kilkusekundowe odsysanie miłe nie było, ale stało się początkiem końca irytującej opuchlizny.

Kilka dni później. Ukoronowanie pracy

Walka o zęba trwa. Kolejne otwieranie i czyszczenie kanałów korzeniowych już za mną. Teraz zamknięty ząb czeka na pokrycie go estetyczną koroną. Nie boli. Nie jest tkliwy. Zasłużył na ekstra traktowanie: pomimo burzliwych zdarzeń, trzyma się w dziąśle bez drgnienia wszystkimi swoimi korzeniami.

Refleksje końcowe

  • Gdybym zgłosiła się na leczenie refundowane ze środków publicznych, realizowane przez placówki mające podpisany kontrakt z NFZ, teraz, zamiast szóstki, miałbym dziurę po niej i problem, czym uzupełnić lukę.
  • Placówki takie, jak pogotowie Dentysta.eu są bezwzględnie potrzebne, ponieważ są jedynymi, w których często zdesperowany pacjent może znaleźć kompleksową pomoc i praktycznie od ręki dozna ulgi.
  • Decydując się na leczenie kanałowe zębów trzeba mieć świadomość, że sposób ten ratuje wprawdzie zęby przed usunięciem, ale też może prowadzić do powikłań.
  • Powikłania po zabiegach mogą być groźne – dobrze jest o tym ZAWSZE pamiętać. I w razie pierwszego niepokoju, kontaktować się z dentystą. To najlepsza rzecz, którą można zrobić.
  • Ból nie uszlachetnia. Ból, choć ma wartość diagnostyczną, powinien być pod ścisłą kontrolą, bo może wyczerpać i odebrać chęć i motywację do leczenia.

 

Komentarzy: 4

Dodano 19.07.2017

Ząb przestał boleć nie z powodu antybiotyku tylko przejścia ropnia podokostnowego w podśluzówkowy 🙂

Dodano 18.09.2017

Czasem pójście do dentysty może źle się skończyć. Dlatego warto znaleźć kogoś kto rzeczywiście zna się na rzeczy.

blank
Dodano 15.10.2019

Przekonałam się o tym, że leczenie kanałowe może powodować powikłania. Przy leczeniu jedynki i jej zamknięciu doszło do stanu zapalnego i w konsekwencji tego brakowały minimetry aby ropa doszła mi do mózgu ?

blank
Dodano 04.02.2020

W jaki sposób została usunięta plomba rtęciowa? Ciekawe czy prawidłowo i ostrożnie dla pacjetna i lekarza ? Szkoda tylko, ze z jednej trucizny weszła Pani w drugą (leczenie kanalowe, wcześniej rtęć). Mam az 3 plomby rtęciowe, z nimi wiąże moje problemy z chorobą autoimmunologiczną i bardzo się boję wymiany.. A muszę, nie ze względu na estetykę jak tu Pani wspomniała, ale ze względu na ryzyko dalszego trucia organizmu i nieefektywnego leczenia chorob, zlego samopoczucia itd. Przy wymianie amalgamatowe najbardziej niebezpieczne, chociaż lata w zębie też robią swoje, niestety organizm kumuluje te paskudne metale..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Czy
wiesz, że...
  • Mamy takie czasy, że prócz śmierci i podatków, pewną masz jeszcze próchnicę.
  • Włosie szczoteczki były pierwotnie wykonane z krowiej sierści.
  • Najmniej bolesne podanie znieczulenia przypisują sobie mieszkańcy woj. podlaskiego, gdzie 33% osób skarżyło się na dolegliwości podczas podania znieczulenia. Najbardziej natomiast z lubuskiego – 54% osób podawało ból przy aplikacji znieczulenia.
FAQ
NEWSLETTER
Chcesz być na bieżąco i wiedzieć o najnowszysch zdarzeniach przed innymi? Zapisz się do naszego newslettera!

Menu

Zwiń menu >>