Estetyka i nietoksyczność to główne właściwości, jakimi powinny cechować się dobre materiały stomatologiczne. Powinny być one bezpieczne nie tylko dla pacjentów, u których zostaną wykorzystane do odbudowy utraconych tkanek jamy ustnej, ale również dla personelu pracującego w gabinecie stomatologicznym. Czy powszechnie stosowane materiały dentystyczne na plomby i uzupełnienia protetyczne faktycznie są nietoksyczne?
Ponieważ materiały dentystyczne są wykorzystywane do odtwarzania tkanek znajdujących się w jamie ustnej, dlatego powinny być stabilne chemicznie i obojętne na czynniki środowiskowe obszaru oralnego. Jednak wszystkie materiały stomatologiczne wykazują pewien stopień rozpuszczania lub degradacji pod wpływem wilgotnych warunków, jakie panują w jamie ustnej. To z kolei powoduje, że uwalniające się z nich składniki – jeśli są toksyczne – mogą doprowadzić do reakcji miejscowych lub ogólnoustrojowych. Z tego powodu jednym z elementów oceny toksyczności materiału dentystycznego jest oznaczenie jego możliwości wchłaniania, metabolizmu i eliminacji z organizmu. Wynika to z faktu, że jedynie substancje, które zostają wchłonięte przez organizm, mogą doprowadzić do powstania uszkodzeń w komórkach i tkankach.
Toksyczność materiałów stomatologicznych – jak jest naprawdę?
Wysokie stężenia żywic mogą działać toksycznie w sposób ostry lub przewlekły na wiele różnych narządów ciała. Więcej
Ze względu na liczbę wizyt niezbędną do leczenia endodontycznego wyróżnia się leczenie jedno-, dwu- i wieloseansowe (czyli na jednej, dwóch czy wielu wizytach). W przypadku metody jednoseansowej wszystkie zabiegi leczenia kanałowego (jak usuwanie zawartości kanałów, opracowanie i wypełnienie kanałów) wykonywane są podczas jednej wizyty. W metodzie leczenia dwuseansowego w trakcie pierwszej wizyty wykonuje się opracowanie kanałów, wprowadza do nich środek o działaniu bakteriobójczym (i zakłada wypełnienie czasowe); wypełnienie kanału przeprowadza się podczas drugiej wizyty (najczęściej po 1–2 tygodniach). W leczeniu wieloseansowym po opracowaniu kanałów kilkakrotnie aplikuje się leki o działaniu odkażającym i pobudzającym procesy regeneracyjne (zwykle terapia trwa kilka miesięcy).
Zwolennicy metody jednoseansowej stoją na stanowisku, że mechaniczno-chemiczne opracowanie kanału i szczelne wypełnienie to warunki wystarczające i decydujące o powodzeniu leczenia pulpopatii z miazgą żywą i martwą oraz ze zmianami zapalnymi w tkankach okw. Opracowanie kanału i staranne płukanie roztworem dezynfekującym radykalnie zmniejsza liczbę drobnoustrojów w kanałach głównych i bocznych. Wypełnienie szczelnie przylegające do ścian zębiny kanałowej uniemożliwia rozwój bakterii pozostających w kanale i unieszkodliwia bakterie w kanalikach zębinowych. Mogą pozostawać drobnoustroje w ogniskach zapalnych w tkankach okw. (jednak zmiany zapalne mogą być ich pozbawione). Więcej
Praca lekarza stomatologa i pomocniczego personelu stomatologicznego związana jest z różnorodnymi obciążeniami zdrowotnymi, m.in. konsekwencjami oddziaływania metali ciężkich, zwłaszcza par rtęci. Wykazano, że rtęć może tygodniami lub miesiącami pozostawać w organizmie, przy czym jej szkodliwość zależy od formy chemicznej, ilości, drogi i czasu narażenia oraz od indywidulanej podatności.
Rtęć od niemal 200 lat jest składnikiem amalgamatu stomatologicznego, którego użycie, co prawda, zmniejsza się w krajach rozwiniętych, jednak w krajach rozwijających się wciąż utrzymuje na wysokich poziomach.
Rtęć stanowi (dokładnie ta sama, która znajdowała się w wycofanych już rtęciowych termometrach) ok. połowy całkowitej masy amalgamatu (pozostałe składniki: srebro, cyna, miedź, cynk, także kadm i in). W wyniku narażenia przez układ oddechowy rtęć z płuc przedostaje się do krwiobiegu, następnie do mózgu i nerek. Personel stomatologiczny narażony jest przede wszystkim na pary w czasie przygotowania, odbudowy i usuwania amalgamatu dentystycznego.
Trwałość wypełnień amalgamatowych jest zmienna, średnio wynosi ok. 10 lat. Po zakończeniu okresu użytkowania konieczne jest usunięcie amalgamatu – za pomocą wiertła stomatologicznego o dużej prędkości. Wyniki badań wskazują, że narażenie personelu na opary rtęci może utrzymywać się do godziny po zabiegu (z wykorzystaniem wiertarki o dużej prędkości).
Wykazano, że nadmierne zawodowe narażenie na pary rtęci metalicznej może powodować zmiany neurobehawioralne i uszkodzenie nerek. Rtęć wykazuje także działanie miażdżycorodnie i hipertensyjnie (które może być wtórne do jej działania nefrotoksycznego). Zaobserwowano ponadto, że rtęć może wywierać negatywny wpływ na czynność grasicy.
W ostatnich latach zwraca się uwagę na związek między narażeniem na rtęć a drżeniem mięśniowym. Rtęć jest także słabym czynnikiem alergizującym; kontakt z solami rtęci może przyczyniać się do nadwrażliwości i kontaktowego zapalenia skóry lub reakcji nadwrażliwości typu IV. Na typowe objawy alergii składają się: wysypka pokrzywkowa/rumieniowa, świąd (twarz, zgięcia kończyn) oraz progresja do zapalenia skóry. U stomatologów i personelu stomatologicznego stosunkowo rzadko występuje alergia na rtęć (częściej u kobiet). W diagnostyce stosuje się test immunostymulacji limfocytów pamięci MELISA i testy płatkowe skórne.
Od 2018 r. obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/852[1], zgodnie z którym od 1.07.2018 r. nie można używać amalgamatu stomatologicznego w leczeniu zębów mlecznych, w leczeniu stomatologicznym dzieci w wieku poniżej 15 lat i kobiet w ciąży lub matek karmiących, z wyjątkiem sytuacji, które lekarz dentysta uzna za absolutnie niezbędne (ze względu na szczególne potrzeby medyczne pacjenta). Więcej
Przychodzi pacjent do dentysty i… kłamie – czasem jak z nut, a czasem nieporadnie. Tymczasem kłamstwa u dentysty nie popłacają i zawsze albo pacjentowi szkodzą, albo – kiedy prawda wychodzi na jaw – są powodem sporego zawstydzenia. Jama ustna to skarbnica informacji, a stomatolog jest niczym detektyw – rejestruje fakty i szczegóły, które zdradzają, że pacjent mija się z prawdą. Oto kilka przykładów, jak kłamstwa u dentysty zostają szybko zdemaskowane.
• Myję zęby codziennie i dokładnie, nitkuję je i stosuję irygator.
Gdyby to była prawda, dentysta nie zobaczyłby na szkliwie dużej ilości kamienia nazębnego, który świadczy o tym, że zęby przez kilka dni pod rząd nie były myte bądź były myte byle jak. I nie zeskrobywałby z przestrzeni międzyzębowych miękkiego jeszcze nalotu.
• Nie szoruję mocno zębów, tylko myję je delikatnie i ruchami okrężnymi bądź wymiatającymi.
O tym, że pacjent kłamie, świadczą: obniżona linia dziąseł, obnażone szyjki zębowe, uszkodzenia dziąseł w linii brzeżnej, czasem delikatnie zarysowane szkliwo lub stany zapalne dziąseł.
• Zapewniam, że z mojej diety zniknął cukier.
Szybko rozwijająca się próchnica w jamie ustnej, nowe ubytki, a także nieświeży oddech są dowodami na mijanie się pacjenta z prawdą. Może pacjent faktycznie wyeliminował słodzone napoje, ale inne produkty spożywcze zawierające dużą ilość węglowodanów, na przykład ciastka lub słodkie jogurty, już nie.
• Zgodnie z zaleceniem odwiedziłam/łem diabetologa i wiem, że nie mam cukrzycy.
Wzrost nasilenia próchnicy, osłabienie i stany zapalne dziąseł oraz słabsze kości przyzębia, pogorszenie ukrwienia jamy ustnej, a także zwiększona podatność na infekcje w jamie ustnej przeczą temu, jakoby pacjent, u którego podczas ostatniej wizyty dentysta zaczął podejrzewać istnienie cukrzycy typu 2, udał się na konsultację do diabetologa i miał glikemię pod kontrolą. Więcej
Po raz pierwszy o stomatologii opartej na faktach napisano w 1995 roku, a w 1999 r. Amerykańskie Towarzystwo Stomatologiczne zaproponowało definicję tego pojęcia[1]. Chociaż od tamtej pory minęły już prawie trzy dekady, niektórzy eksperci uważają, że EBD nadal nie zajmuje należnego jej miejsca. Tymczasem stomatologia oparta na faktach (EBD – z ang. evidence-based dentistry) jest analogią do medycyny opartej na faktach (EBM – z ang. evidence-based medicine) i częścią EBM. Jest istotna dla praktyków związanych ze stomatologią, gdyż opiera się na twardych dowodach naukowych.
Rozwój stomatologii opartej na faktach służy dwóm głównym celom: otrzymania najlepszych dowodów i ich wykorzystania w praktyce. Obecnie dąży się do tego, aby nastąpił wzrost znaczenia EBD, gdyż dowody naukowe wspomagają podejmowanie właściwych decyzji leczniczych przez praktykujących dentystów – dają bowiem stomatologom lepszą orientację w natłoku informacji, czasem także sprzecznych lub niepełnych. Upowszechnienie EBD zmniejszy także przepaść pomiędzy badaniami klinicznymi a faktycznie wykonywaną praktyką dentystyczną i może pomóc w zmniejszeniu różnic w opiece nad pacjentem i uzyskiwanych wynikach zastosowanego procesu terapeutycznego[2].
Dentyści mają do dyspozycji wiele kanałów informacyjnych, z których mogą pozyskiwać informacje o konkretnej jednostce chorobowej bądź dowody na skuteczność terapii. Są to:
Z reguły rodzice troszczą się o zdrowie swoich dzieci najlepiej, jak potrafią. Czasem jednak popadają w choroby, które utrudniają im sprawowanie właściwej opieki nad dzieckiem. Skutki zaniedbań rodzicielskich mogą być widoczne między innymi w stanie uzębienia dziecka.
Dużo mówi się o tym, że o zęby trzeba dbać już od najmłodszych lat. To prawda, ale w początkowych latach życia istotną rolę w tym zakresie odgrywają rodzice. To oni wyrabiają w dziecku nawyk regularnego szczotkowania zębów oraz są pierwszymi osobami, które instruują, jak prawidłowo należy to robić. Czuwają także nad tym, aby ich pociechy nie zaniedbywały higieny zębów.
Zdolność do właściwego pełnienia obowiązków rodzicielskich w dużej mierze zależy od stanu psychicznego rodziców, w tym zwłaszcza matki. Dysfunkcje w tym zakresie przekładają się między innymi na stan zdrowia zębów dziecka. Problemowi temu postanowili przyjrzeć się bliżej pracownicy Tohoku University Hospital w Japonii. Co wynikło z badań? Więcej
Erytrytol to popularny słodzik oznaczany symbolem E968. Przez stomatologów został doceniony już dawno, ale teraz pojawił się ku temu jeszcze jeden powód. Z badań wynika bowiem, że erytrytol aplikowany na zęby pod ciśnieniem może uskutecznić zabieg usuwania kamienia i poprawić wyniki leczenia pacjentów periodontycznych.
Autorem wspomnianych badań jest periodontolog prof. Holger Jentsch. W eksperymencie uczestniczyło 42 pacjentów cierpiących na zapalenie przyzębia mające postać umiarkowaną lub zaawansowaną. Połowa uczestników stanowiła grupę badawczą. Osoby te zostały poddane zabiegowi kiretażu z użyciem erytrytolu. Z kolei pozostali pacjenci należeli do grupy kontrolnej, u której przeprowadzono tradycyjny kiretaż.
W trakcie sondowania w obydwu grupach oceniano nasilenie krwawienia. Następnie badanych poddano trzykrotnej ocenie – tuż po wykonanym zabiegu, po 3 miesiącach od zabiegu i po 6 miesiącach od zabiegu. Oceniano głębokość kieszonek zębowych oraz poziom przyczepu i mikroorganizmów. Za każdym razem pobierano też próbki biofilmu poddziąsłowego i płynu dziąsłowego. Więcej
Pacjent o szczegóły leczenia dentystycznego pyta bezpośrednio stomatologa podczas wizyty lub też zagaduje o interesujące go kwestie pośrednio – na przykład zadając pytanie poprzez formularz/czat internetowy. Warto tu podkreślić, że nie wszyscy pacjenci w gabinecie u dentysty zadają pytania. Szkoda, ponieważ kto pyta, nie błądzi. Są osoby, które nawet zachęcone przez stomatologa słynnym zwrotem „Czy jest coś, o co Pan/Pani chciałby/chciałaby zapytać?”, reagują milczeniem lub udzielają lakonicznej odpowiedzi, że o nic – co nie zawsze jest prawdą.
Pacjenci potrafią być bardzo precyzyjni i dociekliwi podczas wyszukiwania informacji w internecie. Wrzucają do wyszukiwarki słowa klucze będące kwintesencją zainteresowań z danej chwili. Kombinacje tagów bywają różne, ale najczęstsze dotyczą kwalifikacji dentysty oraz kosztów leczenia.
O co pacjenci pytają w gabinecie dentysty?
Zapewne każdy stomatolog mógłby przygotować indywidualny spis zapytań, które kierują do niego pacjenci leczący zęby bądź przychodzący jedynie na wizyty kontrolne. Prawdopodobnie jednak na każdej z takich list znalazłyby się co najmniej dwa te same pytania – nieomal kultowe w gabinecie stomatologa. Pierwsze z nich brzmi: „Czy to będzie boleć?”; drugie – „Ile zapłacę za usługę?”.
Pacjenci raczej bez oporów (choć w przypadku osób rzadko odwiedzających gabinet stomatologiczny nieco lękliwie) pytają o bolesność zabiegów. Inaczej jest w odniesieniu do pytań o koszt usług. Część pacjentów woli samodzielnie studiować cennik usług stomatologicznych w wybranym gabinecie – korzystając z przeglądarki internetowej przed wizytą bądź studiując cennik papierowy na miejscu. Są jednak i tacy pacjenci, którzy o koszt leczenia nie pytają – z różnych powodów. To jednak nie do końca rozważne, ponieważ prywatne leczenie zębów nie jest tanie, a wysokość opłat w gabinecie dentysty najczęściej rośnie wprost proporcjonalnie do zaniedbań, jakich pacjent dopuścił się w zdrowiu jamy ustnej. Więcej
Na hasło „szczoteczka do zębów” praktycznie każdemu przychodzi na myśl tradycyjna szczoteczka z włosiem, której używamy do codziennej higieny jamy ustnej. Warto jednak wiedzieć, że istnieje wiele rodzajów szczoteczek, a jedną z tych, w które warto się wyposażyć, jest szczoteczka międzyzębowa. Dowiedzmy się, jak dobrać najlepszą.
Przestrzenie międzyzębowe to miejsca, w których często tworzy się próchnica. Dzieje się tak dlatego, że ciężko wyczyścić je tradycyjną szczoteczką. Co prawda, możemy posłużyć się akcesoriami do czyszczenia przestrzeni międzyzębowych, takimi jak nici zębowe. Możemy także skorzystać z oferty producentów szczoteczek sonicznych, które reklamowane są jako wyjątkowo skuteczne w czyszczeniu trudno dostępnych miejsc. Nie zapominajmy jednak, że równie dobrą i tańszą opcją jest szczoteczka międzyzębowa.
Włosie szczoteczki międzyzębowej ułożone jest na kształt walca bądź stożka i przyczepione do cienkiego drucika. Taka budowa sprawia, że z łatwością dociera ono do przestrzeni międzyzębowych i umożliwia ich dokładne wyczyszczenie. Szczoteczki międzyzębowe znajdują zastosowanie zwłaszcza wśród pacjentów noszących aparaty ortodontyczne, ale są także chętnie wykorzystywane przez osoby, którym zależy na dokładnej higienie. Więcej
Przywykliśmy do przekonania, że za nietrwałymi plombami stoi słaba fachowość stomatologa. Okazuje się jednak, że niestaranność w wykonaniu wypełnienia oraz niewłaściwy dobór materiałów nie zawsze jest przyczyną wypadania plomb. Równie dobrze problem może tkwić w enzymach produkowanych w naszym organizmie.
Zjawisko obkurczania plomb określane jest jako tzw. skurcz polimeryzacyjny. Wynika ono z tego, że kompozytowe wypełnienie twardnieje pod wpływem naświetlania. Twardnienie wypełnienia równoznaczne jest ze zmniejszeniem jego objętości. Finalnie, pomiędzy wypełnieniem a zębiną tworzy się tzw. szczelina brzeżna. Co prawda, naturalnie wypełnia się ona płynami pochodzącymi z kanalików zębinowych i jamy ustnej, ale mimo to może stać się siedliskiem bakterii próchnicotwórczych. Wspomniana nieszczelność plomby najczęściej powoduje próchnicę wtórną, nadwrażliwość zębów, przebarwienia, stan zapalny miazgi, ale może także skutkować wypadnięciem plomby.
Do tej pory uważano, że wartość współczynnika skurczu polimeryzacyjnego uzależniona jest jedynie od techniki zakładania plomby oraz od materiału, z którego wykonane jest wypełnienie. Badania fińskich naukowców rzucają jednak nowe światło na analizowany problem. Otóż okazuje się, że solidność połączenia pomiędzy wypełnieniem a zębem warunkowana jest także ilością metaloproteinaz, wchodzących w skład zębiny. Są to enzymy, których rolą jest trawienie kolagenu i innych białek przestrzeni komórkowej. Nadprodukcja metaloproteinaz skutkuje gorszą szczelnością plomb, a w efekcie ich częstszym wypadaniem. Więcej