Naukowcy z uniwersytetów w Walencji udowodnili, że im większy strach przed dentystą odczuwa pacjent, tym większa jest u niego potrzeba zażywania leków przeciwbólowych na ból wynikający z ekstrakcji zęba. Jeśli obniżyć lęk przed zabiegiem, zmniejszy się też potrzeba sięgania po środki przeciwbólowe po zabiegu dentystycznym.
Wspomniany zespół badawczy wysnuł także wniosek, że lęk i niepokój pacjentów, którzy wybierają się na zabieg stomatologiczny to zjawiska które są częścią ich codziennego życia. Oszacowano też, że jeden na siedmiu pacjentów w krajach zachodnich ma wysoki poziom lęku podczas wizyty u stomatologa i widoczne jest to w wynikach pomiarów tętna i ciśnienia krwi. U niektórych poziom strachu przed dentystą i leczeniem zębów jest tak duży, że można mówić o dentofobii.
Naukowcy uważają, że to właśnie emocjonalne odczuwanie lęku i niepokoju ma najwyższy bezpośredni wpływ na stan fizjologiczny pacjenta, a przez to – na jego późniejszą skłonność do sięgania po środki przeciwbólowe.
Udowodniono, że pacjenci z wysokim poziomem lęku i dużym strachem przed dentystą przyjmowali najwięcej środków przeciwbólowych po ekstrakcji zęba zwłaszcza w ciągu pierwszych 24 godzin po zabiegu. Zazwyczaj ich wybór padał na ibuprofen. Z kolei osoby z mniejszym poziomem lęku albo sięgały po paracetamol, albo wcale nie brały leków przeciwbólowych. Więcej
Strach przed dentystą i dentofobia u dorosłego mogą być oswajane przez samego pacjenta oraz przez stomatologa, pozostały personel pracujący w lecznicy i przez otoczenie pacjenta: prywatne oraz to, z którym styka się na drodze do gabinetu i w samym gabinecie. Oswajanie lęku przed leczeniem stomatologicznym i dentofobii u osób dorosłych polega na odwoływaniu się do logiki pacjenta, udowodnieniu, że dzięki zdobyczom technologii i techniki nie trzeba bać się zabiegów, bólu ani samego dentysty i personelu medycznego. Pacjent musi zyskać pewność, że jego dotychczasowe wyobrażenia o bolesnym i przykrym leczeniu zębów były błędne, a tym samym – odczuwany strach jest nieuzasadniony. Zmiana dotychczasowego osądu o tym, czego można spodziewać się w gabinecie podczas wykonywania zabiegów, to klucz do nakierowania toku myślowego na konieczność leczenia zębów i spotkań z dentystą. I pierwszy krok pacjenta w kierunku fotela w gabinecie.
Im silniejsza dentofobia i im więcej przykrych osobistych przeżyć związanych z leczeniem zębów, doświadczonych w przeszłości, tym trudniej jest odrzucić dotychczasowy schemat myślowo-emocjonalny, dlatego czas trwania procesu oswajania strachu przed dentystą i dentofobii jest różny dla różnych ludzi. Tu nie ma reguły, bo kiedy u niektórych już jedna wizyta u stomatologa i w nowoczesnym gabinecie przyczyni się do zmiany nastawienia do leczenia zębów, inni nawet po kilku spotkaniach ze stomatologiem nie będą umieli przełamać lęku na tyle, aby usiąść na fotelu.
W oswajaniu strachu przed leczeniem stomatologicznym pomogą: Więcej
Strachu przed dentystą i wyrastającej z niego dentofobii nie dziedziczymy drogą biologiczną, czyli poprzez przekazanie genów, ale zachowania te bardzo często przenoszą się z pokolenia na pokolenie wskutek błędów wychowawczych lub przyjęcia postawy, która narodziła się jeszcze w okresie dziecięcym na bazie obserwacji zachowań rodziców i innych osób, kiedy pojawiał się temat leczenia zębów i spotkań ze stomatologiem. Często dorośli nie są świadomi tego, jaki wzorzec zachowania przekazują młodemu pokoleniu. Jeśli nie ukrywają, że boją się leczenia zębów i z tego powodu nie chodzą na wizyty, dziecko, które będzie zmuszone skorzystać z pomocy dentysty, również będzie się bało – bo nikt nie wyjaśnił mu, czego tak naprawdę może spodziewać się podczas spotkania ze stomatologiem.
Współcześnie najczęściej do strachu przed dentystą i dentofobii przyznają się osoby w wieku 35-50 lat, których dzieciństwo upłynęło pod znakiem obowiązkowych spotkań z dentystą w gabinecie szkolnym i leczenia zębów w ostatnich dekadach XX wieku: w gabinetach zuniformizowanych i wyposażonych słabo oraz w sprzęt głośny i powodujący znaczny dyskomfort czy ból u osoby leczonej.
Większość tych, którzy unikają leczenia zębów, robi tak, ponieważ boi się dentysty, zabiegów lub bólu. Ten lęk powstaje na bazie własnych doświadczeń i wspomnień (przywoływanych z pamięci wtedy, kiedy rozsądek nakazuje podjąć leczenie zębów) oraz w oparciu o zasłyszane opowieści innych. Strach przed dentystą rodzi się zatem w umyśle – dlatego można, i trzeba, uporać się z nim samodzielnie. Jeśli nie podejmie się działań w kierunku poskromienia obawy przed leczeniem zębów, początkowo niewielki lęk może przerodzić się w monstrualnych rozmiarów fobię, która będzie skutecznie blokować działania wynikające z logicznego myślenia o konieczności zadbania o zdrowie jamy ustnej, i którą – często nieświadomie – przekazuje się swoim dzieciom.
Dentofobia jest już trudniejszym przeciwnikiem do pokonania niż zwykły strach, lecz i ją można poskromić – samodzielnie lub przy niewielkiej pomocy ze strony innych. Pomoc ta przyda się choćby po to, aby mieć w sobie budującą świadomość, że jest ktoś, kto rozumie problem strachu przed dentystą i wspiera w pokonywaniu uprzedzeń przed leczeniem zębów. Jeśli o swoim lęku przed zabiegami i przed bólem porozmawia się z kimś kompetentnym, na przykład ze stomatologiem (szczególnie wtedy, gdy latami nie odwiedzało się gabinetu), szybko okaże się, że dotychczasowe obawy należy zlikwidować. Stomatologia obecnie dysponuje nowoczesnymi metodami uśmierzania bólu i bezbolesnego aplikowania znieczulenia, a budzące dawniej grozę borowanie, dziś nie powoduje takiego dyskomfortu, ponieważ dentysta używa szybkoobrotowych, cichych i precyzyjnych narzędzi.
Kiedy zęby szczęki uderzają o zęby żuchwy, słychać charakterystyczne klikanie bądź dzwonienie. Tak objawia się szczękanie zębami, zwane również „rozmową” zębów. Szczękanie jest ruchem mimowolnym, spowodowanym przez różne czynniki. Czasem ma element wspólny z bruksizmem – w postaci stresu.
Dzwonienie lub szczękanie zębami może być spowodowane przez następujące czynniki:
Współcześnie można odczuwać strach przed dentystą i leczeniem zębów; albo i nie. Ale na pewno trzeba być wdzięcznym losowi, że żyjemy w czasach, kiedy wizyta u stomatologa jest bezbolesna – nawet jeżeli trzeba rwać ząb lub zęby. Nasi antenaci takiego szczęścia nie mieli – barwnie i wartko opisano to w „Bolesnej Historii Stomatologii” James Wynbrandt – Wydawnictwa Marginesy, a przetłumaczyła ją Zofia Szachnowska – Olesiejuk.
Recenzja książki za pośrednictwem SmakKsiazki.pl odbyła się w gabinecie Dentysta.eu – dziękujemy za wizytę i zapraszamy do obejrzenia jej omówienia w poście.
Lektura godna uwagi aby dowiedzieć się Co się zmieniło na przestrzeni lat? Co przyszłe pokolenia będą wytykały palcami współczesnym dentystom? Czym najlepiej znieczulić zęba, i czy dzisiejsze metody mają coś wspólnego z z tymi stosowanymi wiele lat temu? Sporo ciekawostek, dramatycznych historii, ale też całkiem pokaźny zastrzyk wiedzy.
To książka, którą przeczytać powinien każdy, a szczególnie ten, kto twierdzi, że współcześnie wizyta u dentysty to traumatyczne przeżycie. Opisane w niej dawne metody leczenia, a czasem bardziej zaklinania rzeczywistości, mrożą krew w żyłach, budzą przerażenie lub niedowierzanie. Przykład? Kiedy ząb bolał, zalecano osadzać w ubytku zmielone kości zwierząt lub suszone owady, a także upuścić krew – do skutku, co wcale nierzadko kończyło się zgonem pacjenta. Z kolei, gdy komuś zależało na długowieczności zdrowych zębów, musiał złapać zielonego węża, rozciągnąć go w pozycji horyzontalnej, chwytając za głowę i ogon, następnie zakołysać nim siedem razy, a potem wypuścić na wolność i przez cztery kolejne dni nie spożywać solonego jedzenia. Inne dość nietypowe metody to remedia popularne w medycynie ludowej. Jedną z nich była metoda leczenia bolesnych dziąseł polegająca na drapaniu ich zębem mężczyzny, który zginął brutalną śmiercią. Rozchwiane zęby wzmacniano za pomocą żaby przywiązanej do szczęki. By zapobiec bólowi, należało dodatkowo dwa razy w miesiącu zjeść całą mysz. Jeżeli natomiast ból już zdążył zaatakować, radzono „ugryźć kawałek drewna z drzewa rozdartego przez piorun” albo „dotknąć ząb kością czołową jaszczurki schwytanej podczas pełni księżyca”. Soki wyciskane z roślin hodowanych we wnętrzu ludzkiej czaszki również zajmowały wysoką pozycję na jego liście środków przeciwbólowych.
Dentofobia to rodzaj nerwicy lękowej, która blokuje chorych przed wizytami u dentysty. Stomatolodzy, próbując pomóc pacjentom, stosują różne metody uspokajające, wśród których znajdziemy między innymi aromaterapię czy muzykoterapię. W amerykańskich klinikach coraz modniejsza staje się także dogoterapia.
Pozytywny wpływ kontaktu ludzi ze zwierzętami, takimi jak psy, znany jest nie od dziś. Nawet Międzynarodowa Organizacja Zdrowia od lat oficjalnie uznaje dogoterapię jako formę terapii kontaktowej, wykazującej dobre rezultaty w łagodzeniu bólu, strachu, ale także we wspomaganiu psychoterapii czy rehabilitacji. Dogoterapia często stosowana jest w przypadku małych pacjentów, ale równie dobrze sprawdza się w geriatrii oraz u osób dorosłych.
Psy coraz częściej napotkać można także w amerykańskich prywatnych klinikach dentystycznych przeznaczonych dla dzieci. Jedna z nich – Golden Pediatric Dentistry & Orthodontics – prowadzona jest przez doktora Alana Goldena, który przyznaje, że jego czworonożny pracownik osiąga doskonałe rezultaty w uspokajaniu małych pacjentów przez zabiegami stomatologicznymi. Wielu właścicieli klinik umieszcza także w swoich poczekalniach papugi, kanarki albo akwaria z rybkami. Więcej
Aż 16,7% osób borykających się z dentofobią, cierpi również na depresję, a niewiele mniej odczuwa nasilone lęki – do takich wniosków doprowadziły badania przeprowadzone przez American Association for Dental Research. Wszystko wskazuje na to, że dentofobia może stanowić istotny czynnik w powstawaniu depresji.
Badanie, o którym mowa, przeprowadzone zostało aż na 77 tysiącach osób przejawiających strach przed wizytą u stomatologa. Wśród nich byli zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Niemal każda z badanych osób borykała się z widocznymi ubytkami w zębach, a 5,7% ankietowanych nie posiadało ani jednego zęba własnego. Poprzez odpowiednio skonstruowane pytania naukowcy próbowali poznać kondycję psychiczną badanych osób. W odpowiedziach aż 16,7% respondentów przyznało, że odczuwa depresję, a 13,4% – nasilone lęki.
Głębszej analizie poddano osoby bezzębne. Wynikło z niej, że depresja u osób z całkowitym brakiem uzębienia występuje aż o 41,4% częściej niż u osób niemających problemów z zębami, nasilone lęki – o 39,8% częściej, a depresja połączona z nasilonymi lękami – o 26% częściej. Z czego może wynikać tak wyraźne powiązanie pomiędzy dentofobią (zobacz badania na temat dentofobii), a zdrowiem psychicznym?
Naukowcy tłumaczą, że wspomniane problemy to pewien rodzaj błędnego koła. Pacjenci cierpiący na dentofobię unikają wizyt u dentysty. Konsekwencją tego jest oczywiście zły stan zębów, który z roku na rok pogarsza się, prowadząc do coraz bardziej widocznych zaniedbań w uzębieniu. Świadomość problemu wywołuje u pacjentów dyskomfort psychiczny, może powodować bruksizm i wpływa na ich pewność siebie. Od tego już tylko krok do ograniczenia kontaktów towarzyskich, a to z kolei sprzyja powstawaniu depresji. Więcej
Ukazały się wyniki pierwszego na świecie badania, które potwierdziło, że wdychanie aromatu kawy obniża poziom stresu u pacjentów gabinetów stomatologicznych. Dobroczynny wpływ aromatu kawy widoczny był niezależnie od tego, czy ktoś lubił ten zapach i niezależnie od tego, czy kawę pił regularnie.
Eksperyment przeprowadzono na ochotnikach, którzy mieli być poddani badaniu jamy ustnej połączonym ze zgłębnikowaniem, a następnie skalingowi. Czyli mogło być nieprzyjemnie, mogło pobolewać i wskutek tego mógł wzrastać poziom stresu.
Uczestników badań rozdzielono do dwóch grup. Przydzieleni do pierwszej grupy mieli wdychać rzeczywisty aromat kawy, natomiast do drugiej – aromat fikcyjny. Wszyscy uczestnicy badania po wypełnieniu kwestionariusza osobowego (badano w nim m.in. odczuwanie strachu przed dentystą i preferencje dotyczące picia kawy), poddani byli pomiarom ciśnienia krwi i tętna. Pobrano również od nich próbki śliny, w których oznaczono poziom dwóch biomarkerów stresu: kortyzolu oraz a-amylazy. Potem uczestnicy badania trafiali na salę zabiegową. Tam, w odległości około 60 cm od głowy pacjenta, umieszczano dyfuzor. Załączano go na cały czas trwania przewidzianych zabiegów stomatologicznych, czyli na około godzinę. Najpierw przeprowadzano badanie połączone ze zgłębnikowaniem, a następnie skaling. Po każdym zabiegu zadaniem pacjentów było ocenić swoje odczucia; badacze pobierali także próbki śliny do oceny poziomu biomarkerów stresu.
Taki eksperyment był przeprowadzany zawsze po południu, między 13:00 a 16:00 – aby zmniejszyć wpływ dobowych wahań poziomu kortyzolu i a-amylazy na wyniki badań laboratoryjnych. Więcej
Dentysta sadysta nie jest postacią mityczną. Tacy dentyści istnieli i działali prawdopodobnie od co najmniej ok. 14 tys. lat. Z okresu 120 wieków sprzed naszej ery pochodzi bowiem ząb ze śladami – nazwijmy to – zabiegu stomatologicznego, który polegał na wydłubaniu miazgi objętej próchnicą. Jak silny ból zęba mógł wymusić poddanie się wcale nie mniej bolesnej interwencji para-stomatologicznej, można sobie tylko wyobrazić. Niemniej, można przyjąć, że już od tamtego okresu, przez długie wieki, kształtowała się legenda o dentystach sadystach.
Pobudki, dla których osoby leczące zęby okrutnie traktowały pacjentów, należy dziś uznać za dyskusyjne. Głównie z uwagi na brak (wówczas) skutecznych i (co równie istotne) bezpiecznych środków znieczulających oraz urządzeń do borowania, materiałów do tworzenia szczelnych wypełnień i setek innych akcesoriów potrzebnych dentyście. Bo to dzięki nim nowoczesna stomatologia ma obecnie do zaoferowania pacjentom tak wiele – w dodatku bez bólu; i bez strachu, że spotkanie z dentystą zakończy się złamaną szczęką, uszkodzonym kręgosłupem szyjnym czy nawet zgonem.
Ewolucja dziedziny zajmującej się leczeniem zębów trwała tysiące lat. Zanim ludzkość doszła do etapu, w którym wizyta u dentysty przypomina spotkanie towarzyskie, a zabiegi wiążą się z przyjemnym siedzeniem w wygodnym fotelu, minęły wieki. Trzeba było pracy niezliczonych pokoleń osób zaangażowanych w leczenie zębów i chorób jamy ustnej – których z czasem zaczęto nazywać dentystami lub stomatologami. Zatem wszystko to, co oferuje współczesna stomatologia:
to efekt pracy wszystkich dentystów, którzy po części stali się w dużej mierze wynalazcami kolejnych ułatwień zapewniających komfort zabiegów stomatologicznych zarówno u pacjenta, jak i personelu medycznego. To także wielowiekowy efekt pracy specjalistów z wielu dziedzin, których dziś zwiemy inżynierami, chemikami, fizykami, biologami, lekarzami itd. Więcej