Nieprawidłowości dotyczące kształtu zębów częściej obserwuje się w uzębieniu stałym niż mlecznym. Zaburzenia mogą występować tylko w obrębie korony lub tylko w obrębie korzenia, mogą również dotyczyć całego zęba.
Są to wady, które nie odpowiadają prawidłowym cechom mofologii uzębienia – tzw. cechom Mühlreitera
Powstanie zębów podwójnych związane jest z zaburzeniami w stadium proliferacji. U podłoża tej nieprawidłowości leżeć mogą zmiany genetyczne, choroby zakaźne, awitaminoza, urazy mechaniczne. Do zębów podwójnych (double teeth) należą:
Zęby bliźniacze i zęby zlane częściej dotyczą uzębienia mlecznego, zazwyczaj występują w zębach siecznych i kłach. Zęby zlane powstają na skutek połączenia dwóch/kilku zawiązków zębów w obrębie szkliwa i zębiny. Na koronie znajduje się bruzda biegnąca wzdłuż osi długiej zęba. Może występować zlanie częściowe (komory oddzielne) lub całkowite (komora wspólna). Przy zlaniu dwóch zawiązków zębów prawidłowych występuje brak jednego zęba; w przypadku zlania zawiązków zęba prawidłowego i dodatkowego liczba zębów pozostaje bez zmian.
Ryc.1. Nieprawidłowości kształtu zębów – rysunek odręczny
Powstanie zębów bliźniaczych powiązane jest z częściowym podziałem zawiązka w stadium proliferacji – kiedy tworzy się ząb z szeroką koroną i dzielącą ją bruzdą na powierzchni wargowej albo z nacięciem brzegu siecznego. W badaniu radiologicznym stwierdza się wspólną komorę oraz jeden kanał korzeniowy.
Przyczyną powstania zębów zrośniętych jest brak przegrody kostnej, która oddziela dwa zawiązki, co prowadzi do przemieszczenia oraz stłoczenia sąsiednich zawiązków, a następnie do ich zrośnięcia przez powstający cement. Korony takich zębów są oddzielne, a korzenie połączone na różnej powierzchni, czasem jedynie w obrębie wierzchołków. Anomalia najczęściej dotyczy zębów trzonowych, rzadziej przedtrzonowych. Może utrudniać ekstrakcje. Więcej
Ból zębów nie zawsze oznacza próchnicę. Wielokrotnie jego powodem mogą być dysfunkcje stawu skroniowo-żuchwowego. Środkiem zaradczym w takich sytuacjach okazuje się rehabilitacja stomatologiczna. Dowiedzmy się w jakich innych przypadkach bywa ona przydatna oraz na czym polega.
Rehabilitacja stomatologiczna, zwana także fizjoterapią stomatologiczną, to działania podejmowane w celu złagodzenia problemów związanych z mięśniami narządu żucia, stawami skroniowo-żuchwowymi, twarzoczaszką i jamą ustną. Terapii często poddawane są także stawy miednicy oraz kręgosłupa, z uwagi na ich powiązanie ze stawami skroniowo-żuchwowymi.
Wskazanie do rehabilitacji stomatologicznej mogą stanowić takie dolegliwości jak:
Leczenie ortodontyczne obarczone jest stosunkowo małym ryzykiem powikłań; najczęściej obserwowane są łagodne zmiany ograniczone do jamy ustnej i jej okolic. Ryzyko można minimalizować m.in. przez prawidłowe postępowanie przed i w trakcie leczenia. Leczenie poprzedza wnikliwe badanie, wywiad lekarski i szczegółowy instruktaż użytkowania aparatu oraz zasad higieny jamy ustnej i aparatu. Nie wolno zapominać, że prawidłowy przebieg terapii i jej wyniki zależą od ścisłego przestrzegania zaleceń lekarskich, regularnych wizyt kontrolnych, a także – gdy to konieczne – wizyt dodatkowych (w przypadku uszkodzenia aparatu, podrażnień/zmian na błonie śluzowej jamy ustnej itp.).
O ryzyku ewentualnych powikłań każdy pacjent informowany jest przed rozpoczęciem leczenia ortodontycznego (pacjent powinien wyrazić na nie zgodę po zapoznaniu się z planem terapeutycznym).
Do miejscowych powikłań leczenia ortodontycznego należą odwapnienia i próchnica zębów. Komplikacje dotyczące tkanek zębów najczęściej są następstwem nieprawidłowej techniki szczotkowania zębów, niewystarczającej częstotliwości zabiegów higienicznych, stosowania diety próchnicotwórczej i/lub podatności osobniczej.
Elementy aparatów ortodontycznych mogą przyczyniać się do dyskomfortu, podrażnień i urazów błony śluzowej jamy ustnej; czasem dochodzi do owrzodzeń śluzówki warg i policzków. Ryzyko powikłań tego rodzaju redukowane jest przez dokładne zagięcie elementów drucianych aparatów oraz stosowanie specjalnych wosków ochronnych lub silikonu ortodontycznego do oklejania zamków, okolic pierścieni i innych części aparatu podrażniających tkanki.
Każdy przypadek zagłębiania elementów aparatu w tkanki miękkie powinien być niezwłocznie zgłaszany ortodoncie. Więcej
Diastema to przestrzeń między zębami lub grupami zębów, którą stwierdza się u niektórych gatunków ssaków, w tym człowieka. Najczęściej występuje w uzębieniu w typie piknicznym, gdzie zęby są kanciaste, krótkie lub zaokrąglone i w kształcie trójkątów. W uzębieniu ludzkim diastema najczęściej pojawia się między górnymi siekaczami. O ile jednak u zwierząt jest zjawiskiem fizjologicznie prawidłowym, o tyle u człowieka uznawana jest za nieprawidłowość, stan patologiczny.
Pomimo że diastema powinna być postrzegana jako defekt estetyczny, w ostatnich latach pojawił się niezbyt zdrowy trend, który z przestrzeni między zębami uczynił rzecz modną.
Ponieważ w naszym gabinecie Dentysta.eu często spotykamy się z pytaniami o możliwość poszerzenia, jak i zwężenia diastemy, wyjaśniamy, co z nią zrobić i kiedy.
Diastema – skąd się bierze?
Diastema może być:
Diastema fizjologiczna jako jedyna nie wymaga leczenia, gdyż po wyrżnięciu się zębów stałych ulega samoistnemu zamknięciu. W większości przypadków jej istnienie jest wręcz powodem do zadowolenia, gdyż wyrastające zęby stałe mają wystarczającą ilość miejsca i mogą wyłaniać się z dziąseł, nie powodując stłoczeń w łuku. Stłoczenia są bowiem wstępem do rozwoju wady zgryzu. Powodem do zmartwienia mogłaby być jedynie diastema zbyt szeroka, która nie ulega zamknięciu po wyrżnięciu się zębów stałych.
Diastema – co z nią zrobić?
Zbyt szeroka diastema przyczynia się do poważnych problemów ze zdrowiem jamy ustnej. Jej skutki to:
W stomatologii przyjmuje się, że leczeniu podlega diastema, której szerokość przekracza 2 mm i nie maleje po wyrżnięciu się wszystkich czterech stałych siekaczy. Oznacza to, że węższe diastemy można zamykać, ale nie trzeba, choć w każdym przypadku należy skonsultować się z dentystą, który w oparciu o indywidualne warunki panujące w jamie ustnej rozpatrzy wszystkie za i przeciw w kierunku zamknięcia diastemy albo pozostawienia jej w niezmienionym stanie.
Jak zmniejszyć lub zlikwidować diastemę? Więcej
Statystyki dotyczące stanu zdrowia jamy ustnej dzieci są alarmujące: z badania Monitoring Stanu Zdrowia Jamy Ustnej z 2015 r. finansowanego przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że co drugi 3-latek w Polsce ma zęby z próchnicą. Czasem na tyle zaawansowaną, że u tak małego dziecka należy rozważyć ekstrakcję chorego zęba. To niedobrze, ponieważ zęby mleczne mają służyć do momentu fizjologicznej ich utraty, która związana jest z wyrzynaniem się zębów stałych. Te zaczynają wyłaniać się z dziąseł dopiero około 6. r. ż. Zakładając, że ekstrakcja zęba mlecznego nastąpiłaby w 3. r. ż. dziecka, do wyrośnięcia zęba stałego pozostają minimum 3 lata. To wystarczająco długi czas, aby przy niezastosowaniu leczenia protetycznego, dzieci, którym wcześnie usunięto chore mleczaki, zaczęły odczuwać pierwsze konsekwencje niewypełnienia luki po utraconym zębie.
Czy to oznacza, że zębów mlecznych nie należy zbyt szybko usuwać? Nic podobnego. Każdorazowo trzeba wykonać staranny bilans potencjalnych zysków i strat wynikających z wyboru ekstrakcji lub pozostawienia mleczaka w jamie ustnej. Bezwzględnym priorytetem powinno być jednak zdrowie zębów stałych i zdrowie ogólne. Jeśli więc ortodonta zaleci utrzymanie zęba mlecznego w szczęce najdłużej jak się da, natomiast dentysta orzeknie, że ten sam ząb należy usunąć, bo toczy go zgorzel i nie nadaje się on do leczenia zachowawczego, należy kierować się tutaj wskazaniami stomatologa i zdrowie dziecka przedłożyć nad estetykę uśmiechu. Jednocześnie nie należy rezygnować ze starań, aby dziecko piękny uśmiech jednak miało – co w praktyce oznacza, że po ekstrakcji mleczaka należy wypełnić powstałą po zębie lukę utrzymywaczem przestrzeni (tzw. protezką dziecięcą). Proteza powinna zabezpieczać przestrzeń w tym obszarze do czasu wyrośnięcia zęba stałego.
Jakie są wskazania do usunięcia zębów mlecznych?
Dlaczego należy usuwać zęby mleczne ze zgorzelą?
Zgorzel miazgi jest jedną z form martwicy zębów. Przeprowadzają ją bakterie beztlenowe. Jest niebezpieczna dla zdrowia dziecka, ponieważ: Więcej
Dziś w nocy pojawił się sen: pani Premier trafiła na fotel dentystyczny z bólem czwórki – bardzo widocznej w uśmiechu, tym okazywanym prywatnie, jak i służbowym. Stomatolog przyjmujący w ramach kontraktu z NFZ orzekł: ekstrakcja. Basta! Bo na NFZ inaczej się nie da. Pani Premier zaskoczona: jak to?! Ząb prawie cały, wystarczy plombę założyć. Dentysta szybko wyprowadza panią Premier z błędu: konieczne jest leczenie kanałowe, a to osobie dorosłej na ząb czwarty w ramach opieki stomatologicznej realizowanej ze środków publicznych nie przysługuje. Gdyby to była trójka, dwójka lub jedynka, to i owszem – bo tego typu usługa w koszyku świadczeń gwarantowanych istnieje.
Atmosfera w śnie gęstnieje, bo dentysta czeka, dzierżąc w dłoni kleszcze do wyrwania zęba. Zaczyna się niecierpliwić, bo pacjentka się zastanawia – czym zajmuje czas przewidziany na zabieg. Tymczasem w poczekalni czekają kolejni pacjenci. Jeśli ich nie przyjmie w terminie, nie tylko nie zarobi, bo NFZ nie zapłaci za ich leczenie, a jeszcze urzędnicy zainteresują się rzetelnością świadczonych w tym gabinecie usług stomatologicznych. Wystarczy przecież skarga jednego pacjenta, aby wszcząć postępowanie wyjaśniające.
Szacowna pacjentka jednak wciąż myśli. Ma ciężki orzech do zgryzienia – wszak jest wizytówką narodu!
– Można protezę wstawić! Są teraz takie nowoczesne rozwiązania – woła pani Premier przejęta koniecznością dbania o wizerunek swój, a przez to narodu, który reprezentuje.
– Na NFZ? To rwiemy od razu kolejne 4 zęby. Jak będzie minimum 5 zębów brakować, to dopiero wtedy akrylowa częściowa proteza z doginanymi elementami na Fundusz będzie przysługiwać. Chyba że od razu wszystkie zęby usuniemy. Tylko musi pani zdecydować czy chce mieć najpierw zaprotezowaną żuchwę czy szczękę. Protezę na drugą szczękę dostanie pani za 5 lat – odpowiada dentysta. Widząc przerażone oczy pacjentki, dopowiada:
– Boleć przy rwaniu nie będzie, bo znieczulenia NFZ refunduje.
Dentysta ze snu wie, że boląca czwórka jest i do uratowania, i do bardzo estetycznej odbudowy – w dodatku bezboleśnie: wystarczy leczyć ją endodontycznie pod odpowiednim znieczuleniem, a potem wypełnić ubytek materiałem światłoutwardzalnym. Nie może jednak przeprowadzić leczenia w ramach godzin przeznaczonych na przyjmowanie pacjentów korzystających z usług kontraktowanych przez NFZ. Może jedynie poinformować panią Premier o istnieniu innej możliwości zlikwidowania bólu, który jej dokucza: opłacanej z własnej kieszeni i w prywatnej praktyce.
Co wybierze pani Premier?… Leczenie na NFZ czy jednak leczenie prywatne?
Statystyki – naga prawda
Odpowiedź na pytanie ze zdania powyżej zna tylko pani Premier. Jeśli wybrałaby leczenie prywatne, zrobiłaby tak, jak robi większość Polaków. Konkretnie 69 proc. rodaków – o czym poinformował CBOS w sierpniu 2016 roku w komunikacie z badań „Korzystanie ze świadczeń i ubezpieczeń zdrowotnych”. Z tego badania dowiadujemy się też, że stomatologia (wraz z usługami protetycznymi) to jedyna dziedzina, w której Polacy w większości bazują na prywatnych usługach. Statystyki wskazują zatem wyraźnie, że w przypadku stomatologii, dziedziny rozwijającej się z rozmachem i wielką dynamiką, istnienie opieki prywatnej ma głęboki sens: ponieważ uwalnia pacjenta od konieczności korzystania z mocno ograniczonej i niezapewniającej dostępu do najnowocześniejszych rozwiązań oferty świadczeń gwarantowanych. Trudno powiedzieć, dlaczego zawartość koszyka stomatologicznych usług refundowanych jest tak mocno okrojona. Dodatkowo nakłady NFZ na stomatologię i protetykę są regularnie obcinane, a nawet jeśli rosną, to nie przekłada się to na poszerzenie oferty refundowanych usług dentystycznych. Wiadomo, że chodzi o pieniądze. Ale trudno zrozumieć, że w XXI wieku i w czasie, kiedy świat odchodzi od stosowania amalgamatów rtęciowych, w Polsce nadal te najmniej estetyczne wypełnienia dentystyczne stanowią podstawę leczenia zachowawczego oferowanego w ramach środków publicznych, a refundacja leczenia będącego ostatnią deską ratunku dla zęba ograniczona została tylko do siekaczy i kłów. Uśmiech przecież nie kończy się na trójkach…
Leczysz się na NFZ – uważaj na siebie!
Profilaktyki nigdy za wiele, a z obowiązku dbania o siebie nie zwalnia nic – nawet dostępność świadczeń refundowanych. Wprawdzie prywatne usługi stomatologiczne są kosztowne, ale warto dokonać rzetelnej kalkulacji opłacalności usługi – zanim zdecyduje się na opcję refundowaną lub prywatną. Bo może się okazać, że – parafrazując popularne przysłowie – co nagle to po… zębie. Dlatego dobrze, że pani Premier w opisanym wcześniej śnie zastanawia się, jaką decyzję podjąć. Identyczny dylemat może mieć każdy ubezpieczony, którego obejmują przepisy o refundowanych świadczeniach stomatologicznych. Więcej
Raczej trudno uwierzyć, że luka po zębie może być przyczyną zwyrodnień w dolnych partiach kręgosłupa, a jednak to prawda. Zęby są jak rusztowanie, na którym utrzymują się mięśnie i pozostałe tkanki miękkie twarzy, ale też kompletny łuk zębowy jest podstawą równowagi czynnościowej i funkcjonalnej w jamie ustnej oraz fundamentem prawidłowej pracy stawów skroniowo-żuchwowych i innych elementów układu kostno-stawowego. Usunięcie zęba lub jego utrata zawsze prowadzą do przerwania ciągłości łuku zębowego oraz utraty kontaktu z zębem przeciwstawnym (leżącym w drugim łuku zębowym) i pociągają za sobą szereg konsekwencji dla wyglądu twarzy i działania układu stomatognatycznego. Każda luka wymaga więc jak najszybszego uzupełnienia, ponieważ jeśli miejsce po usuniętym zębie pozostanie wolne, traci na tym nie tylko estetyka uśmiechu, ale także funkcjonalność narządów jamy ustnej.
Oto, co się dzieje po usunięciu zęba i pozostawieniu luki niewypełnionej protezą:
Więcej
Nasze emocje nie pozostają bez wpływu na zdrowie naszego uzębienia i struktur z nim związanych, a więc stawów skroniowo-żuchwowych czy śluzówki jamy ustnej. Dzieje się tak, ponieważ wszystko, co odczuwamy, manifestuje się w obszarze jamy ustnej, na przykład w postaci szczerego, pięknego uśmiechu (tzw. od ucha do ucha), bezwiednego czasem zaciskania zębów lub zgrzytania nimi, wpychania języka między zęby czy przygryzania wewnętrznej strony policzków.
Zazwyczaj nie zastanawiamy się nad tym, jak emocje mogą kształtować zdrowie jamy ustnej. A szkoda, ponieważ wpływ tego, co odczuwamy, może mieć dalekosiężne skutki również dla innych rejonów ciała – bo, jak można przeczytać w innych artykułach w naszym portalu, zdrowie jamy ustnej wpływa na całokształt kondycji organizmu: od głowy (w której rodzą się emocje), aż do stóp (które z powodu wpływu emocji na zęby mogą chorować). Więcej
Ślub i wesele to wydarzenia planowane najczęściej z co najmniej kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Jeśli chcesz, aby Twój uśmiech w tym wielkim dniu, kiedy wypowiesz słowa przysięgi małżeńskiej, lśnił pełnym blaskiem, przygotowania do ślubu zacznij najlepiej rok przed planowaną datą zmiany stanu cywilnego. Jeśli masz wadę zgryzu lub nierówne zęby albo też chcesz zamknąć np. szpary między zębami, planuj nawet wcześniej – najlepiej z dwuletnim wyprzedzeniem, ponieważ czeka Cię wielomiesięczne leczenie ortodontyczne. Nie licz, że wystarczy zęby nieco podleczyć i wybielić, aby uzyskać spektakularny skutek. Piękny uśmiech przed ślubem wymaga sporo pracy, ale warto podjąć starania o jego uzyskanie, ponieważ rezultat jest olśniewający!
Po kolei jednak:
Współczesna stomatologia zachowawcza oferuje niezwykle szerokie spektrum możliwości leczenia i ratowania zębów. W porównaniu do tego, co dentysta mógł zdziałać jeszcze dwie dekady temu, obecne leczenie zachowawcze jawi się jako rewelacyjny sposób na nieomal niekończące się odtwarzanie urody zębów. Tak jednak nie jest – bo choć technologia, materiały i sprzęt, którymi dysponuje dentysta, są niepomiernie dużo bardziej nowoczesne niż środki, jakie wykorzystywane były dawniej, każda ingerencja w strukturę zęba pociąga za sobą ubytek naturalnych tkanek i zwiększa koszty leczenia. Ujmując rzecz najprościej: im wypełnienie będzie częściej wymieniane, tym więcej tkanek trzeba będzie usuwać, a tym samym każde kolejne leczenie będzie droższe.
Na wzrost kosztów leczenia zachowawczego i zmniejszenie jego efektywności mają wpływ: